Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec zakończyli bieżący sezon Tauron Basket Ligi na dziewiątym, najgorszym w ekstraklasowej historii klubu miejscu, udając się tym samym na przedwczesne wakacje. W przygranicznym mieście nikt jednak nie odpoczywa. Finalizowane są bowiem właśnie negocjacje z kandydatem na nowego szkoleniowca zespołu.
- Zakontraktowanie trenera jest obecnie naszym priorytetem. Dopiero po podpisaniu umowy z szkoleniowcem chcielibyśmy na dobre rozpocząć budowę składu. Mamy już wytypowanego kandydata, a negocjacje z nim są na ostatniej prostej. Mam nadzieje, że dojdziemy do porozumienia i wkrótce ogłosimy zawarcie kontraktu - mówi Jerzy Stachyra, prezes PGE Turowa.
Według nieoficjalnych informacji najpoważniejsze szanse na objęcie drużyny sześciokrotnych wicemistrzów Polski ma posiadający polskie korzenie Matthias Fischer. 44-latek urodził się w Koźle (obecnie Kędzierzyn Koźle) i dobrze mówi po polsku. Od 2013 roku był pierwszym szkoleniowcem Telekomu Baskets Bonn, ale po serii porażek pożegnał się z tym zespołem w trakcie bieżącego sezonu. W poprzednich latach kończył rozgrywki Bundesligi na czwartym i piątym miejscu. To Fischer w minione wakacje był największym orędownikiem przejścia z PGE Turowa do Telekomu Michała Chylińskiego. W swoim dorobku ma m.in. mistrzostwo Austrii zdobyte w 2010 roku z zespołem Allianz Swans Gmunden.
ZOBACZ WIDEO Dziennikarz "Kickera" przed Euro 2016: Polska piłka zyskała szacunek (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Myślę, że jest to dobry trener, który ma już pewne doświadczenie i wiedzę, ale jednocześnie jest młody i głodny sukcesów. Uważam, że dobrze rokowałby w PGE Turowie. Na dzień dzisiejszy nic nie jest jednak przesądzone - komentuje Stachyra.
Matthias Fischer miałby zastąpić w Zgorzelcu Piotra Ignatowicza, któremu nie udało się wykonać przedsezonowych założeń. Czarno-zieloni po raz pierwszy od 2005 roku nie awansowali do rundy play-off i choć od zbudowanego za dużo mniejsze pieniądze zespołu nie oczekiwano medali, to jednak brak występu chociażby w ćwierćfinale ligi był w przygranicznym mieście sporym rozczarowaniem.
- Sezon zakończył się rezultatem poniżej naszych oczekiwań. Byliśmy co prawda blisko rundy play-off, ale ten wynik nie usatysfakcjonował nas w pełni. Z tego też powodu postanowiliśmy teraz postawić na inne rozwiązanie z nowym trenerem w składzie - kontynuuje sternik zgorzeleckiego klubu.
Choć obie strony rozstały się w dobrej atmosferze, to nie podjęto rozmów dotyczących możliwej kontynuacji współpracy np. w roli jaką Ignatowicz pełnił w Zgorzelcu przez dwa poprzednie sezony, czyli asystenta głównego szkoleniowca.
- Myślę, że takie rozwiązanie nie byłoby dla trenera Ignatowicza zbyt korzystne, dlatego też nie braliśmy tej opcji pod uwagę. Życzmy jednak panu Piotrowi tego, by nadal miał możliwość rozwijania swojej trenerskiej kariery. To duża wartość jeżeli polski szkoleniowiec może doskonalić swój warsztat - zaznacza prezes PGE Turowa. Ignatowicz prawdopodobnie dostanie taką szanse w AZS Koszalin.
Dopóki nie zostaną sfinalizowane rozmowy z nowym trenerem, nieznany będzie także los pozostałej części sztabu szkoleniowego. W minionym sezonie rolę asystentów Ignatowicza pełnili Edward Żak oraz Mirosław Kabała. - Jest za wcześnie aby powiedzieć coś na ten temat - ucina Jerzy Stachyra. Według zakulisowych informacji jest jednak spora szansa na to, że obaj trenerzy pozostaną na swoich stanowiskach.