Przemysław Saczywko: Ten sezon i tak wygraliśmy!

Po zakończeniu ceremonii wręczenia medali TBL uśmiech nie schodził z twarzy prezesa Rosy Radom, która osiągnęła historyczny sukces. - Razem z mieszkańcami miasta stworzyliśmy coś pięknego - podkreślił Przemysław Saczywko.

Pomimo porażki ze Stelmetem BC 53:64 w ostatnim, czwartym meczu walki o złote medale, uśmiech nie schodził z twarzy Przemysława Saczywko. Nic dziwnego - sezon 2015/2016 był dla Rosy historyczny - zdobyła Puchar Polski oraz srebrny medal Tauron Basket Ligi.

Prezes klubu z Radomia nie chciał analizować przyczyn porażki z ekipą z Zielonej Góry. - Jakie ma to znaczenie? Ten sezon i tak wygraliśmy - rozpoczął wypowiedź z uśmiechem. - Szkoda każdego meczu finałowego, ale rywalizowaliśmy z drużyną euroligową, która ma czteromilionowy budżet. Dysproporcja jest więc znacząca - dodał po chwili.

Podczas dwóch spotkań w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji zgromadzona w nadkomplecie publiczność stworzyła kapitalną atmosferę. - Dla mnie najważniejsze jest to, że kibice zrobili święto koszykówki, ucieszyli się z tego srebrnego medalu i czerpią z tego przyjemność i radość. Wynik finału nie jest ważny, lecz to, że wspólnie z mieszkańcami miasta udało nam się zbudować coś pięknego - podkreślił Saczywko.

ZOBACZ WIDEO Runmageddon w Twierdzy Modlin (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

W bieżącym sezonie padło wiele porównań odnośnie Stelmetu i jego finałowego rywala. Czy prezes Rosy zgadza się ze stwierdzeniem, że obie ekipy podążają podobnymi drogami? - Kibicuję również Zielonej Górze, robi dużo dobrego wokół polskiego basketu i jego promocji. Mam teorię, że idziemy jednak trochę inną drogą niż Stelmet, między innymi ze względu na ograniczenia hali. Obie ścieżki są jednak wspaniałe i prowadzą do sukcesu - odpowiedział.

Kilka minut po zakończeniu ceremonii wręczenia medali sternik wicemistrza Polski nie chciał mówić na temat kształtu drużyny na przyszły sezon. - Nie zastanawiałem się nad tym. Na pewno będziemy chcieli zatrzymać jak największą liczbę graczy, ale wiadomo, jak to w życiu bywa. Zobaczymy, na co pozwoli nam budżet i czy będzie nas na wszystkich stać - zaznaczył.

- Na przełomie marca i kwietnia zaczęliśmy prowadzić z kilkoma zawodnikami rozmowy na temat nowych kontraktów, ale nie wpłynęło to dobrze na ich postawę psychofizyczną. Uznaliśmy, że inni mogliby mieć za złe to, że zostali pominięci. Od razu te negocjacje ucięliśmy, aby nie zaprzątać głów zawodników i aby skupili się tylko na grze - nie ukrywał Saczywko.

Źródło artykułu: