Zyskowski junior wchodzi w buty ojca. Czy zadomowi się kadrze? "Wierzę, że dostanie szansę"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

We wtorek Mike Taylor ogłosił szeroki skład kadry. Na liście powołanych widnieje nazwisko Jarosława Zyskowskiego juniora. Czy pójdzie on w ślady ojca i zagra wkrótce w seniorskiej kadrze?

WP SportoweFakty: Po 23 latach w kadrze znów pojawia się Jarosław Zyskowski tyle że junior. Duma rozpiera?

Jarosław Zyskowski: Oczywiście, że rozpiera. W końcu Jarek kontynuuje podróż ścieżką wydeptaną przeze mnie. Cieszę się, że koszykówka stała się również jego życiową pasją.

Na ile jest to dla pana zaskoczenie, a na ile to powołanie traktować można jako laurkę za świetny sezon Jarka w barwach Polfarmexu?

- To był przede wszystkim bardzo dobry sezon całego Polfarmexu, który bezproblemowo zameldował się w fazie play-off wygrywając rywalizację z takimi zespołami jak Asseco, PGE Turów, MKS, Śląsk czy Trefl, a przecież są to zespoły, które w swoich szeregach posiadały gwiazdy ligi. Czy 23-letni Polak, który był liderem punktowym swojej drużyny w sezonie zasadniczym nie zasługuje na powołanie? Dla mnie odpowiedź jest prosta - jak najbardziej tak.

Pojawiły się komentarze, że powołanie Zyskowskiego to największe zaskoczenie.

- Takie opinie zawsze będą się pojawiać. Przed sezonem czytałem, że Polfarmex zamelduje się w okolicach 15 miejsca w lidze. Po sezonie jednak już zaskoczeń nie było. Tak samo będzie z postawą Jarka, jeśli tylko zagra kilka spotkań w kadrze. Zazwyczaj media w swoich relacjach pomeczowych skupiają się na tym, który zdobył najwięcej punktów ewentualnie bazują na wypowiedziach trenerów. W obawie o tzw. "efekt wody sodowej" prosiłem trenera Krysiewicza o oszczędności w ewentualnych pochwałach gry syna. Trener spisał się znakomicie i w zasadzie cały sezon przemilczał temat. Efektem ubocznym jest teraz pytanie niektórych: kim jest ten Zyskowski?

ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Drugi najskuteczniej rzucający z dystansu na procencie prawie 46. Zupełnie inaczej jak ojciec. Pan raczej znany był z twardej gry pod obiema obręczami.

- Też potrafiłem rzucać za trzy, ale nigdy na takim procencie jak syn. Ja byłem typową czwórką i na tej pozycji było sporo walki. Jarek gra przodem do kosza, ale wcale nie unika kontaktu czego dowodem jest największa ilość trafionych wolnych wśród polskich graczy w lidze. W tym elemencie ustępuje tylko Marcinowi Fliegerowi, który jednak gra na pozycji jedynki i częściej ma piłkę w swoich rękach.

Póki co to szeroka kadra licząca 22 nazwiska, ale zostanie zredukowana do 18 przed pierwszym zgrupowaniem. Rywalizacja na obwodzie jest duża, ale chyba jest szansa, aby Jarek pojechał do Wałbrzycha.

- Trzymam za niego kciuki i wierzę, że dostanie swoją szansę żeby pokazać się na treningach w Wałbrzychu.

Nie każdy ma to szczęście, że jego ojciec też grał w koszykówkę. Na ile to pomaga, a na ile przeszkadza w rozwoju zawodnika? Nie jest trochę tak, że nazwisko ciąży szczególnie, jeśli ojciec odnosił sukcesy?

- Trzeba by było zapytać Jarka. Wspieram go, ale też często krytykuję. Dzielę się z nim swoimi przemyśleniami i doświadczeniem z parkietów - to jest ten plus posiadania ojca, który zarówno grał w kosza jak i był trenerem.

Nigdy nie miał pan poczucia, że na Jarka ludzie patrzyli przez pański pryzmat?

- Często był do mnie porównywany, jest i będzie, ale Jarek zaczyna już tworzyć swoją własną historię.
[nextpage]Nie oszukujmy się, ale Jarek to też tytan pracy. Mało jest takich zawodników, którzy zaraz po zakończeniu sezonu wchodzą znów w trening. To jest klucz do sukcesu?

- Miał możliwość podglądania i trenowania razem z gwiazdami NBA. Na własne oczy zobaczył jak wyglądają ich wakacje i droga do sukcesu. Ma świadomość, że okres wakacji to czas pracy nad sobą.

Muszę zapytać o ten rzut. Wielu ma zastrzeżenia do techniki, ale skoro wpada to można chyba nawet rzucać hakiem.

- W tej dyscyplinie sportu dominującym aspektem nie jest styl. Najważniejsza jest skuteczność.

Ponitka, Sokołowski, Zamojski, Gruszecki, Kikowski, Michalak, Waczyński, Zyskowski - kłopot bogactwa. Na pewno w tej grupie są "murowani" reprezentanci, ale grupa pościgowa jest duża.

- Chłopaki z roczników 92/93 ostro walczą. Starsza grupa czuje ich napór. O to w tym wszystkim chodzi. Powinna być zdrowa rywalizacja, którą niech wygrywają lepsi.

Co już dziś Jarek może wnieść do kadry?

- Spokój, opanowanie, czytanie gry, inteligencję boiskową, mocną psychikę, dobrą obronę i rzut za trzy.

Nie ma pan czasem wrażenia, że w naszym kraju trenerzy obawiają się dawania szansy młodym, a później zawodnik mając 27-28 lat wchodzi do kadry i potrzebuje rok-dwa na aklimatyzację i zanim będzie gotowym materiałem na reprezentanta.

- Trenerzy są pod presją i stawiają na ukształtowanych zawodników. Tymczasowość pracy powoduje, że myślenie o przyszłości jest czasem czymś w rodzaju science-fiction.

Naprawdę musimy obawiać się takich zespołów jak Portugalia czy Estonia żeby w eliminacjach nie popróbować różnych wariantów? Czy Waczyński, Lampe, Ponitka muszą ciągnąć ten wózek zamiast skorzystać z okazji i wyselekcjonować kolejnych do gry na dużych turniejach?

- Gwiazdy kiedyś trzeba będzie zastąpić i już dziś powinniśmy dbać o zaplecze. Poza tym rozwój graczy i szersza grupa dobrych koszykarzy będzie tylko działała z korzyścią dla całej dyscypliny. Czytałem niedawno wypowiedź trenera Antigi, który powiedział, że ma grupę 40 równych zawodników do selekcji i chyba o to w tym chodzi.

Nie szkoda też, że przed odrzuceniem tych czterech graczy Taylor nie będzie mógł się przyjrzeć wszystkim kadrowiczom? Rywalizacja na parkiecie mogłaby być najlepszą weryfikacją przydatności.

- Hala ma swoją pojemność i niestety zbyt duża ilość zawodników dezorganizuje treningi. Mike był na wielu meczach i na pewno dokona właściwego wyboru.

Należy się spodziewać, że Zyskowski powiększy latem rodzinny dorobek spotkań w seniorskiej kadrze?

- Obserwuję jego pracę w ostatnich latach i wiem, że Jarek robi wszystko żeby tak właśnie się stało.

Rozmawiał Mateusz Zborowski

Komentarze (0)