Wicemistrzowie znowu w gazie - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - Polpharma Starogard Gd.

PGE Turów, dzięki bardzo wysokiej wygranej nad Polpharmą, nie tylko odrobił straty z pierwszego meczu, ale także ma bardzo duże szanse na drugie miejsce po rundzie zasadniczej.

Chyba nawet największy optymista nie spodziewał się takiego przebiegu wtorkowego spotkania i tak wysokiego wyniku. Koszykarze PGE Turowa w pierwszej rundzie przegrali w Starogardzie Gd. różnicą dwudziestu punktów, więc w rewanżu wystarczyło zdobyć zaledwie jeden więcej. Wicemistrzowie Polski ostatecznie swój plan zrealizowali w dwustu procentach. - Chociaż wynik może na to nie wskazuje, były to ciężkie zawody - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Paweł Turkiewicz, szkoleniowiec zgorzeleckiej drużyny.

Jedynie pierwsze dziesięć minut zaległego spotkania 24. kolejki PLK było wyrównane, z minimalną jednak przewagą gości. Polpharma mecz rozpoczęła od bardzo mocnej obrony, która przysporzyła nie lada problemy wicemistrzom Polski. Obie ekipy toczyły bardzo ostrą walkę na tablicach, co skutkowało faulami podkoszowych, ale to podopieczni Mariusza Karola, dzięki skutecznemu Michaelowi Hicksowi, prowadzili 20:16.

Obraz gry zdecydowanie uległ zmianie, gdy dokładne podania na obwodzie zaczął otrzymywać Robert Witka. Polski skrzydłowy był tego dnia bardzo skuteczny i nie przejmował się swoimi obrońcami. I chociaż Hicks starał się to zmienić, to był tego dnia osamotniony. Punkty seriami zdobywali Bartosz Bochno, Bryan Bailey i Krzysztof Roszyk, a przewaga PGE Turowa w ciągu chwili wzrosła do dwunastu punktów. Świetnie grał zwłaszcza ten drugi, który godnie zastąpił na parkiecie słabiej dysponowanego Tyusa Edney’a i na swoim koncie szybko zanotował 11 punktów oraz 3 asysty.

- Nasza słabsza gra w obronie i mniej skuteczna w ataku spowodowała, że wynik był taki, jaki wszyscy widzieliśmy - tłumaczył przyczyny porażki swojej drużyny Jacek Sulowski. - W drugiej połowie pozwoliliśmy Turowowi na trafianie za trzy z łatwych pozycji, z czego szczególnie skorzystał Robert Witka - dodał polski rzucający.

Polpharma od 27 do 33 minuty nie zdobyła ani jednego punktu, podczas gdy gospodarze zdobyli ich osiemnaście. Było już jednak za późno, żeby nawiązać walkę. Po chwili, po kolejnych skutecznych akcjach Damira Miljkovicia i Krzysztofa Roszyka, PGE Turów prowadził już 52:32. Wicemistrzowie Polski w dalszym ciągu walczyli jednak, aby odrobić straty z pierwszego meczu i nie zamierzali składać broni.

- Zrealizowaliśmy przedmeczowe założenia i nie myliłem się twierdząc, iż kluczem do zwycięstwa będzie obrona. Złapaliśmy wiatr w żagle i trafialiśmy kolejne trójki, które były jeszcze bardziej mobilizującym nas czynnikiem - komentował po meczu trener Paweł Turkiewicz.

Prowadzenie zespołu prowadzonego przez Pawła Turkiewicza i Andrzeja Adamka z minuty na minutę rosło, a tempa nie zwalniał Robert Witka, który czterokrotnie trafił z dystansu, w tym raz z nieco ponad ośmiu metrów. Niespełna 28-letni Polak grał znakomicie i trzykrotnie, w kluczowych momentach, blokował podkoszowych Polpharmy. Gospodarze rozstrzelali się z dystansu, a trafił nawet wprowadzony na ostatnie minuty Sebastian Szymański, 18-letni wychowanek przygranicznego klubu. Na nic zdały się przerwy na żądanie trenera Karola, bowiem jego podopieczni ponieśli bardzo wysoką porażkę.

- Chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć o tym meczu i w najbliższym spotkaniu z Kotwicą udowodnić, że wróciliśmy do tej dyspozycji, którą prezentowaliśmy przez cały sezon - podsumował Sulowski.

PGE Turów Zgorzelec - Polpharma Starogard Gd. 97:55 (16:20, 25:9, 25:12, 31:14)

PGE Turów: Witka 19 (6), Roszyk 14 (2), Bailey 13, Harris 11 (2), Turek 11, Stefański 7 (1), Miljković 6 (2), Szymanski 6 (2), Bochno 4, Daniels 3, Drobnjak 2 i Edney 1.

Polpharma: Hicks 14 (2), Barkley 10 (2), Coleman 10, Sulowski 7 (1), Żurawski 5, Kowalczuk 4, Eldridge 3, Tuljković 2, Deumann 0, Griffin 0, Jarecki 0 i Scott 0.

Zobacz aktualną tabelę PLK

Komentarze (0)