Wielki dzień dla Trefla w pięknej scenerii

Na ten dzień czekało wielu kibiców Trefla Sopot. Filip Dylewicz ponownie zasilił szeregi drużyny znad morza. Wraca po trzyletniej przerwie. Działacze klubu zadbali o wyjątkowość tego wydarzenia. Zorganizowali konferencję na sopockim molo.

Dziennikarze, władze miasta i klubu przemaszerowali na sam koniec sopockiego molo, by po trzech latach ponownie przywitać Filipa Dylewicza.

Pojawiło się także kilku kibiców. Oni na ten moment długo czekali. Nie mogli się pogodzić z faktem, że ich ulubieniec reprezentował barwy PGE Turowa. Czekali, czekali i.. się doczekali.

- Ten transfer jest dla nich. Ja też bardzo cieszę się z tego powodu, że Filip jest z nami. To mój ulubieniec - mówił wyraźnie zadowolony Kazimierz Wierzbicki, właściciel klubu z Sopotu.

Trzeba oddać władzom Trefla, że zadbały o wyjątkowość tego wydarzenia. Plaża, szum morza, śpiew ptaków. W takim klimacie przebiegało spotkanie z mediami. W trakcie konferencji w niedalekiej odległości zacumował także "piracki statek". Niektórzy żartobliwie sugerowali, że to na cześć jego powrotu.

"Dylu" to postać, której nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać w Sopocie. Jeden z popularniejszych pomorskich sportowców ostatnich dekad, symbol sukcesów sopockiej koszykówki i człowiek, którego w Trójmieście znają wszyscy.

ZOBACZ WIDEO Kacper Majchrzak: Ten wyścig był kociołkiem nerwów (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

- Każde miasto ma swoje symbole. Myślę, że Sopot znany jest m.in. z tego, że posiada drużynę koszykarską, która ma za sobą olbrzymie sukcesy. Duży szacunek dla pana Kazimierza Wierzbickiego, który stoi za tymi wynikami. To on stworzył wszystko od zera. Chcę także zaznaczyć, że każdy klub ma także swoje ikony. Symbolem Trefla jest Filip Dylewicz, który praktycznie całą swoją karierę tutaj spędził. Kibicom łatwiej się utożsamić z takimi zawodnikami - powiedział na konferencji prasowej Marcin Skwierawski, wiceprezydent miasta Sopotu.

Pochodzący z Bydgoszczy skrzydłowy (202 cm) po raz pierwszy w Trójmieście pojawił się w 1997 roku, jako 17-letni, perspektywiczny junior. W kolejnych latach rozwijał się wraz z całym sopockim klubem, osiągając coraz bardziej znaczące sukcesy.

- Pamiętam ten moment, kiedy ściągaliśmy Filipa do zespołu. Miał wtedy 17 lat i był dobrze zapowiadającym się zawodnikiem. U nas w drużynie stopniowo robił postępy. W końcu zadebiutował w reprezentacji Polski, w której grał naprawdę solidnie - wspominał Kazimierz Wierzbicki.

Dylewicz do zespołu Trefla wniesie jakość i doświadczenie. Ma także pomóc młodym koszykarzom w rozwoju. Pod jego wodzą kolejny krok w swojej karierze ma zrobić Grzegorz Kulka, którego władze klubu w przyszłości widzą w seniorskiej reprezentacji Polski.

- To wielki dzień dla klubu. Wraca do nas zawodnik, który jest legendą. To jego zespół. Cieszę się, że będziemy go mieli w drużynie - przyznał Zoran Martić, słoweński szkoleniowiec Trefla Sopot.

Komentarze (1)
avatar
dygresja
9.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak z czystej ciekawości: jakie ptaki śpiewają :) na molo? Czy na okoliczność powrotu Filipa Dylewicza ściągnięto również i ten element dla ubarwienia i podkreślenia rangi wydarzenia :)?