Dla takich chwil warto być w koszykówce - komentarze po meczu Znicz Basket - Sudety

Po rzucie przez 3/4 boiska Znicz Basket przegrał w Pruszkowie z Sudetami Jelenia Góra i ma małe szanse na uniknięcie play-out. Goście dzięki wygranej na Mazowszu nie tylko przybliżyli się do rywalizacji o utrzymanie z Resovią Rzeszów, ale zachowali również szanse na wyprzedzenie dziesiątego Sokoła Łańcut, a to pozwoli im zakończyć sezon zaraz po rundzie zasadniczej.

Wojciech Rogowski (drugi trener Znicza Basket): To nie ostatnią akcją przegraliśmy to spotkanie. W pierwszej połowie nie graliśmy w ogóle zespołowo. Między zawodnikami zabrakło współpracy. Tomek Briegmann oddał tylko jeden rzut spod kosza, gdyż nie dostawał dobrych podań. Stało się to, czego obawiałem się najbardziej. Teoretycznie najprostszy mecz z ostatnich spotkań w Pruszkowie okazał się najtrudniejszy.

Ireneusz Taraszkiewicz (trener Sudetów Jelenia Góra): Naszym atutem była zespołowość, tego zabrakło nam w spotkaniu z Krosnem. Grając w roli gospodarza często gra nam się gorzej niż na wyjazdach. Moim zawodnikom nie służy często obecność własnej widowni, spalają się psychicznie. W Pruszkowie to gospodarze byli faworytem, dlatego cieszę się, że po raz kolejny chłopcy pokazali charakter. Dla takich chwil warto być trenerem koszykówki.

Artur Grygiel (obrońca Sudetów Jelenia Góra): Nawet nie widziałem zegara. Po prostu oddałem rzut bo wiedziałem, że wkrótce kończy się regulaminowy czas gry. Nie czuję się bohaterem, cały zespół zasłużył na to zwycięstwo. Mieliśmy zamiar wygrać w Pruszkowie więcej niż przegraliśmy w Jeleniej Góry, nie udało się, ale z ostatecznego rozstrzygnięcia nie jestem niezadowolony.

Komentarze (0)