Rio 2016: wielkie pojedynki w ćwierćfinałach turnieju koszykarzy

Zdjęcie okładkowe artykułu: AFP /  / Na zdjęciu: pojedynek Rudy'ego Goberta z Pau Gasolem
AFP / / Na zdjęciu: pojedynek Rudy'ego Goberta z Pau Gasolem
zdjęcie autora artykułu

Turniej mężczyzn w koszykówce wchodzi w decydującą fazę pucharową i trudno wymarzyć było sobie lepsze pary. Przed nami m.in. derby byłej Jugosławii i kolejna odsłona gorących w ostatnich latach pojedynków Hiszpanii z Francją.

Po 10 dniach nużących rozgrywek grupowych wreszcie poznaliśmy pary ćwierćfinałowe koszykarskiego turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro. I trudno o lepsze potyczki, niż kolejna odsłona nie zawsze czystych starć pomiędzy Hiszpanią (3-2) i Francją (3-2), czy pojedynek najgorszej w ostatnich latach wersji drużyny USA (5-0) z Manu Ginobilim i resztą argentyńskich weteranów (3-2), wspomaganych przez rewelacyjnego w Rio młodego rozgrywającego.

Każda z drużyn rozegrała dotychczas aż 5 spotkań w ciągu 9 dni i nie obyło się bez oszczędzania kluczowych graczy na fazę pucharową - Tony Parker czy Australijczycy Andrew Bogut i Patty Mills opuścili po jednym meczu. Każdy szanujący się trener wie bowiem, że długie turnieje z fazą eliminacyjną, w której z 6-drużynowej grupy wychodzą aż cztery drużyny, rządzą się swoimi prawami. Nieważne jak dobrze zaczniesz, kluczowe jest to jak dobrze skończysz.

Z olimpijskiej dwunastki, tak jak można było przewidzieć, odpadli outsiderzy z Chin (0-5), Nigerii (1-4) i Wenezueli (1-4). Czwartą drużyną, która nie zakwalifikowała się do ćwierćfinałów są gospodarze z Brazylii (2-3), którzy po nieoczekiwanym zwycięstwie w drugiej kolecjez Hiszpanią, wygrali już potem tylko z Afrykanami.

Wszystkie cztery ćwierćfinały rozegrane zostaną w środę. Faworytem do złota, mimo ogromnych kłopotów z grą w obronie, pozostają Amerykanie. Po słabym początku turnieju budzi się Hiszpania, ale wszystkie siedem pozostałych drużyn prezentuje wyjątkowo wyrównany poziom. Dlatego środowe pojedynki zapowiadają się bardzo ciekawie. Mają też wiele podtekstów.

USA - Argentyna (początek meczu środa, godz. 23:45)

Z ośmiu drużyn, które pozostały w turnieju tylko Argentyna i Litwa (3-2) straciły w rozgrywkach grupowych więcej punktów, niż momentami bezbronna drużyna Mike'a Krzyzewskiego. Amerykanie w Rio są numerem 1 w punktach na mecz (104,8), zbiórkach (40,6) i nieoczekiwanie też w asystach (26,4) i stratach (10,8). Jednak tylko Chorwaci (3-2) zablokowali mniej rzutów. Koszykarze USA mają kłopoty z obroną pick-and-roll, kiedy na parkiecie jest ich podstawowy center DeMarcus Cousins. Do tego dochodzą niedociągnięcia innych słabych w NBA obrońców, a grających w pierwszej piątce Kyrie'ego Irvinga i Carmelo Anthony'ego. Kevin Durant, jak można było przypuszczać, jest najlepszym strzelcem Amerykanów (16,8 punktów na mecz), ale oddaje tylko 9 rzutów w meczu i ma za sobą takie występy jak 4/16 z gry przeciwko Australii (4-1), czy tylko cztery rzuty oddane w nieoczekiwanie wyrównanym meczu z Serbią (3-2).

Argentyńczycy mają aż czterech graczy w Top-13 strzelców imprezy. Oprócz spodziewanych w tym gronie nazwisk Ginobiliego (15,2 pkt) i Luisa Scoli (14,8) są nieoczekiwanie w tej grupie przeżywający już drugą, czy trzecią młodość Nocioni (15,6) i fantastycznie spisujący się 25-letni, niewysoki (181 cm) rozgrywający Facundo Campazzo (16,4 pkt). Argentyńczycy nie mają w składzie graczy podkoszowych dominujących fizycznie, za to grają nisko i efektownie dzielą się piłką w poszukiwaniu dobrych pozycji do rzutu za trzy. Oddają aż o 5,4 trójek więcej (32,4), niż druga drużyna turnieju i lepiej trafiają je w Rio tylko Amerykanie i Hiszpanie (37 proc.).

Faworyt: USA (+22.5 punktów). Amerykanie przed niespełna miesiącem pokonali Argentynę w sparingu różnicą 37 punktów. Powinni zdominować Scolę i tablice, ale ich obrona może mieć poważne kłopoty z Ginobilim i Campazzo, jeśli Krzyżewski nadal trzymał się będzie w piątce Cousinsa, zamiast wystawiać w niej dużo lepiej broniącego DeAndre Jordana. Typ: USA. Hiszpania - Francja (środa, godz. 19:30).

To już szósty rok z rzędu, gdy Hiszpanie grają z Francuzami na wielkim turnieju. Wygrali 3 z 5 ostatnich meczów. Przed rokiem niesamowity comeback Hiszpanów pomógł im pokonać Francuzów w półfinale EuroBasketu rozgrywanego na francuskiej ziemi. Był to rewanż za porażkę w 2014 roku, gdy to z kolei Francuzi pokonali Hiszpanów na ich terenie w ćwierćfinale MŚ.

Obie drużyny nieprzekonująco weszły w turniej i zaczęły go od nieoczekiwanych porażek. Francuzi oszczędzają Parkera, który opuścił niedzielny mecz z USA po tym jak doznał małego urazu palca u stopy w meczu z Wenezuelą. Wcześniej Parker grał jednak tylko po 22,2 minuty w meczu. W kluczowej wygranej z Serbią wszedł na parkiet w czwartej kwarcie dopiero na minutę przed końcem i trafił decydujący o zwycięstwie rzut. Hiszpanie z kolei zaczęli turniej od dwóch niskich porażek z Chorwacją (70:72) i Brazylią (65:66), zanim wygrali trzy ostatnie mecze łączną różnicą 78 punktów, w tym rozbili Litwę 109:59.

36-letni Pau Gasol (19,4) wciąż pozostaje liderem Hiszpanów, którzy grają w tym roku bez jego brata Marca i bez Serge'a Ibaki. Pau jest po Bojanie Bogdanovicu (24,8) i Millsie (20,5) trzecim najlepszym strzelcem z graczy pozostałych w walce o złoto. Co ciekawe, lepiej jak na razie trafia za trzy (60 proc.), niż z linii rzutów wolnych (56 proc.).

Faworyt: Hiszpania (+5.5). To starcie dwóch z trzech najlepszych defensyw turnieju. Hiszpanie po trafieniu tylko 16 z 51 trójek (31 proc.) w dwóch pierwszych meczach, odzyskali skuteczność i trafili 34 z 80 (43 proc.) w trzech ostatnich spotkaniach. Przed rokiem w Lille Gasol zdominował Rudy'ego Goberta w pojedynkach jeden na jednego, ale w tym roku nieoczekiwanie to Francuzi za sprawą bardzo dobrej gry gwiazdy CSKA Moskwa Nando De Colo (15 pkt, 61 proc. z gry) i gwiazdy pojedynku sprzed dwóch lat Thomasa Heurtela (10,6 pkt, 62 proc. z gry) wydają się mieć głębszy skład i to oni powinni wygrać po emocjonującym meczu. Typ: Francja.

Australia - Litwa (środa, godz. 16:00)

Ten pojedynek to z kolei kolorystyczne derby - starcie żółto-zielonych z zielono-żółtymi. Australijczycy mają 2. plus/minus (+76 punktów) i 2. obronę turnieju. Są też obok Hiszpanii i USA w Top-3 zbiórek i strat. Przed czterema laty Australijczycy nie mogli liczyć na Andrew Boguta, ale teraz były center Golden State Warriors jest najważniejszym ich graczem. Bogut będzie kluczowy w zatrzymaniu Jonasa Valanciunasa, który dotychczas jest najbardziej rozczarowującym zawodnikiem turnieju - tylko 39 proc. z gry i 7,0 punktów na mecz.

Turniej życia zalicza za to spadkobierca "Sarasa" rozgrywający Mantas Kalnietis - jedyny gracz igrzysk, który jest w Top-5 punktów (19,2) i asyst (8,0). Przed nim jednak pojedynek z bardzo dobrym obrońcą, jakim jest król alley-oopów Matthew Dellavedova (8,6 asyst na mecz).

Faworyt: Australia (+3.5). To powinno być bardzo fizyczne starcie, w którym tylko jeden faul techniczny będzie pozytywnym zaskoczeniem. O tym kto wygra może zadecydować to czy Litwini znajdą kogoś kto upora się z biegającym po zasłonach i do kontraktów Millsem. Australijska wersja Stephena Cury'ego oddaje aż 8 trójek w meczu i trafia 38 proc. z nich. Typ: Australia.

Chorwacja - Serbia (noc ze środy na czwartek, godz. 03:15)

To derby Bałkanów i oczywiście pojedynek z narodowym podtekstem, ale też wielkie starcie dwóch najczęściej mylonych ze sobą graczy na świecie. Przez ostatnią dekadę to Serbowie byli lepszą drużyną, niż Chorwacja, ale teraz do głosu dochodzą najlepszy strzelec turnieju 27-letni Bojan Bogdanović (24,8) i 22-letni Dario Sarić (12,8), a na swój przełomowy mecz czeka nr 5 Draftu NBA w 2015 roku Mario Hezonja (7,6), który trafił dotychczas 10 z 19 trójek.

Serbia to oczywiście przede wszystkim wirtuoz Milos Teodosić, który zaczął turniej na ławce i dopiero od trzeciego meczu grupy wszedł do pierwszej piątki. Teodosić nie wygląda na fizycznie dobrze przygotowanego do igrzysk i bez kontuzjowanego Nemanji Bjelicy ma problemy ze znalezieniem sobie miejsca w próbach wejść pod kosz. Trafił dotychczas zaledwie 4 z 16 rzutów za dwa punkty.

Przewagą Serbów w tym starciu będzie duet podkoszowy Nikola Jokić i Miroslav Raduljica. Chorwaci nie mają odpowiedzi zwłaszcza na tego drugiego.

Faworyt: Serbia (+5.5). Chorwaci wygrali grupę "B", ale faworytem bukmacherów są Serbowie. 23-letni Bogdan Bogdanović - którego draftowe prawa w NBA sprzedane zostały tego lata z Phoenix Suns do Sacramento Kings - nie trafił kluczowych rzutów w porażkach z USA i Francją, ale zdobywa w Rio średnio 13,4 punktów (49 proc. z gry, 46 proc. za trzy) i jego defensywno-ofensywny pojedynek z królem strzelców turnieju Bojanem Bogdanovicem powinien być ozdobą tego meczu. Na koniec fakt, że Chorwaci grają nisko z Saricem jako silnym skrzydłowym lub czasem nawet jako centrem, pomoże Serbom wystawiać niższe ustawienia, które stworzą miejsce do gry Milosowi. Typ: Serbia.

Piątkowe pary półfinałowe utworzą zwycięzcy meczów USA z Argentyną i Hiszpanii z Francją oraz Australii z Litwą i Chorwacji z Serbią.

ZOBACZ WIDEO "Policja traktuje nas jak zwierzęta, bo jesteśmy czarni" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu:
Komentarze (0)