Zielonogórzanie długo walczyli o możliwość gry w Pucharze Europy. Tego celu nie udało się jednak zrealizować. Janusz Jasiński nie jest do końca przekonany do gry w Lidze Mistrzów. - Gdyby to zostało przeprowadzone w innych warunkach, to na pewno byłoby nam łatwiej o tym mówić. Nie mielibyśmy posmaku wojennego, który kilka miesięcy musieliśmy przeżywać. Kosztowało nas to trochę stresu i nerwów. Czy mieliśmy inne wyjście? Sądzę, że sytuacja rozwiązałaby się po 20 września, jednak klubu nie byłoby na to stać. Podpisujemy umowy sponsorskie, każdy partner pyta o rozgrywki europejskie. W pewnym momencie podjęliśmy decyzję o Lidze Mistrzów - zdradził właściciel Stelmetu BC Zielona Góra.
Pozytywnym akcentem gry w Lidze Mistrzów jest dofinansowanie klubów przez organizatorów tych rozgrywek. Na "dzień dobry" na konto uczestników wpłynie 100 tysięcy euro, a za awans drużyna otrzyma około 20 tysięcy euro. Dodatkowo, transmisje telewizyjne finansowane są również przez FIBA. - To nie jest tak, że nie lubię tych rozgrywek. Po prostu stwierdzam fakty, że jeśli coś zostało wymyślone w tym roku, to na pewno popełnił masę błędów. Innego wyjścia nie ma, bo nikt z nas perfekcyjnie nie robi czegoś od samego początku. To młoda organizacja, która musi odrobić swoje lekcje - ocenił szef zielonogórskiego klubu.
Grupowymi rywalami Stelmetu BC Zielona Góra będą uznane w świecie koszykarskim kluby. - Partizana Belgrad nie trzeba reklamować. To klub na poziomie Euroligi. Myślę, że nasz wspólny wyjazd do Belgradu będzie magiczny. Dinamo Sassari to też ekipa z Euroligi. AEK Ateny to drużyna, której trenerem jest Jure Zdovc. To szkoleniowiec, który gdy graliśmy z zespołem z Sankt Petersburga, to brał czas, gdy schodziliśmy na różnicę 20 punktów straty. Następnie starzy znajomi z drugiej rundy Pucharu Europy - Ludwigsburg. Mieliśmy z nimi olbrzymie problemy, ale wygraliśmy bezpośrednio pojedynek, choć nie było to łatwe zadanie - powiedział Jasiński.
- Kolejny jest mistrz Węgier - Szolnoki Olaj. To klub z dobrym budżetem, bardzo stabilna drużyna, występująca w ubiegłym sezonie w Pucharze Europy. Besiktas Stambuł to nie ma co mówić. Każda drużyna z ligi tureckiej ma siłę. Z Belgami nigdy jeszcze nie graliśmy, ale występowało tam kilku polskich zawodników - dodał.
W fazie zasadniczej drużyny zagrają ze sobą systemem każdy z każdym. Do play-off awansują cztery czołowe zespoły z danej grupy, a skład tej rundy uzupełnią cztery najlepsze ekipy, które zajęły w swojej grupie 5. miejsce. Sezon zasadniczy ma trwać od października do lutego. - O zajęcie czwartego miejsca, które da nam pewne wyjście z grupy, będzie bardzo trudno, bo kogoś z tej wielkiej czwórki trzeba będzie wyeliminować. Piąte miejsce nam nie gwarantuje wyjścia, ale przy pewnym układzie też może ono dać nam awans. Myślę, że widowisko będzie przednie. To, że organizacyjnie będziemy musieli się bardziej męczyć, to już nasza sprawa - skomentował Janusz Jasiński.
ZOBACZ WIDEO Fatalne warunki treningowe Anity Włodarczyk (źródło TVP)
{"id":"","title":""}