- Była spora rotacja i każdy kto wychodził dawał świetną energię. Było maksymalne zaangażowanie i każdy zostawił serce na parkiecie - komentuje mecz Przemysław Zamojski, który pokazał się z jak najlepszej strony.
20 minut na parkiecie, a w tym czasie 8 punktów, 2 zbiórki i trzy asysty - to dorobek reprezentacyjnego rzucającego. Z takich cyferek jest zadowolony, ale jest również inny powód. - Jestem zadowolony przede wszystkim z obrony, bo jestem tutaj żeby bronić. Staram się jak mogę ograniczać strzelców drużyn przeciwnych, a to się udało - dodał.
Biało-Czerwoni wygrali pewnie, bo aż 83:57. - Dobrze rozpoczęliśmy. Była duża energia, dzięki której zbudowaliśmy przewagę - komentuje. Problemy pojawiły się jednak w drugiej kwarcie, w której Portugalia objęła nawet prowadzenie. - Kilka niepotrzebnych błędów, parę niewymuszonych strat i skutek był opłakany. Przez kilka minut nie szanowaliśmy piłki i połowę skończyliśmy z zaledwie dwupunktowym prowadzeniem - kontynuuje.
Po zmianie stron Polacy powrócili jednak do swojej gry. - Otrząsnęliśmy się. Wróciła agresja i realizowaliśmy swój plan grając mocno w obronie. Dodatkowo w ataku fajnie dzieliliśmy się piłką, wpadło kilka trójek i odjechaliśmy - mówi Zamojski.
ZOBACZ WIDEO: Zieliński o swoim transferze: Liverpool i Napoli się o mnie biły
Zawodnik Stelmetu BC Zielona Góra przekonuje, że zespół był doskonale przygotowany na rywala. - Byliśmy przygotowani na to, że rywal jest bardzo groźny w rzutach za trzy punkty i na to trzeba było uważać. Na początku przytrafiło się kilka błędów, ale w końcu udało się odciąć wolne pozycje do oddawania rzutów. Nie podłamało nas nawet to, że kilka razy trafili pomimo naszej dobrej defensywy - ocenia.
Już w weekend Polacy w Mińsku zmierzą się z Białorusią. - To nie będzie łatwy mecz, ale chcemy grać tak, aby z każdego wyjść zwycięsko - zakończył Zamojski.