Genialny spektakl na Kociewiu. "Splash brothers" na wagę zwycięstwa

PAP / PAP/Adam Warżawa
PAP / PAP/Adam Warżawa

Polpharma Starogard Gdański i Anwil Włocławek stworzyły kapitalne widowisko w pierwszej kolejce PLK. O tym meczu kibice będą długo rozmawiali, zachwycając się efektownymi zagraniami poszczególnych zawodników.

Genialna atmosfera na trybunach

Nietypowa godzina (12:45) rozpoczęcia meczu nie wpłynęła na frekwencję na trybunach. Pojedynek Kociewskich Diabłów z włocławskimi Rottweilerami obejrzał komplet publiczności w hali przy ulicy Olimpijczyków Starogardzkich 1. W Starogardzie Gdańskim pojawiła się także liczna grupa kibiców Anwilu, która przez cały mecz głośno dopingowała swoich ulubieńców.

W tym elemencie nie ustępowali im także miejscowi fani. Cieszy fakt, że mimo nie najlepszych stosunków pomiędzy dwoma stronami, nie było obraźliwych okrzyków i wyzwisk. Kibice skupili się na dopingu własnych ekip. To przykład godny naśladowania.

Końcówkę meczu fani oglądali na stojąco. Trudno im się dziwić, bo na boisku aż kipiało od emocji. Jeszcze na 36 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego włocławianie prowadzili 82:79, ale Kociewskie Diabły pokazały charakter. Ciężar na swoje barki wzięli Anthony Miles i Uros Mirkovic, którzy trafili rzuty spod kosza. Gospodarzom pomógł także Kamil Łączyński, który przestrzelił dwa rzuty wolne.

Szaleństwo w rytmie disco-polo

Po meczu zapanowała euforia w szeregach gospodarzy. O dobrą zabawę zadbał miejscowy dj, który zagrał przeboje disco-polo. Świetnie w tych rytmach odnaleźli się koszykarze, którzy długo celebrowali zwycięstwo. - Sprawiliśmy sensację, to jest nasz czas. Należy się nam chwila radości - zgodnie powtarzali zawodnicy Polpharmy Starogard Gdański.

Splash brothers z Kociewia

Anthony Miles i Michael Hicks dali prawdziwy koncert gry. Ten pierwszy był znakomicie dysponowany. Trafił 8 z 10 rzutów z gry i wszystkie siedem rzutów wolnych. To dało mu 25 punktów. Tym samym był najlepszym strzelcem w zespole Kociewskich Diabłów. Na pochwałę zasłużył także Hicks, który w czwartej kwarcie dał sygnał do odrabiania strat. - Jesteśmy jak splash brothers - wypalił po meczu, nawiązując tym samym do duetu Stephen Curry-Klay Thompson.

Hicks... modlił się w korytarzu

Mindaugas Budzinauskas idealnie kontrolował wydarzenia na parkiecie, podejmując trafne decyzje. Najlepszy przykład? Ostatnia akcja meczu, w której ściągnął Mirkovicia i Hicksa, by wprowadzić defensywnie usposobionych Martynasa Paliukenasa i Łukasza Diduszkę. To się opłaciło.

Warto przy okazji napisać, że Hicks przed ostatnią akcją opuścił parkiet i udał się w stronę korytarza. Tam odmówił modlitwę. - Nie mogłem na to patrzeć. Drżałem z emocji. Super, że wygraliśmy - tłumaczył zawodnik, który po ostatnim gwizdku wybiegł na parkiet i celebrował wygraną.

Anwil jeszcze bez zgrania

Widać, że włocławska maszyna jeszcze nie pracuje na najwyższych obrotach. Nowi zawodnicy cały czas uczą się systemu, który preferuje trener Igor Milicić. Słabo wypadł Tyler Haws (3/7 z gry), z kolei Boris Bojanovsky i Kacper Młynarski w ogóle nie pojawili się na parkiecie. Obaj byli gotowi do gry, ale taką decyzję podjął szkoleniowiec, który ograniczył rotację do ośmiu zawodników.

Karol Wasiek ze Starogardu Gdańskiego

[color=black]ZOBACZ WIDEO Lewandowski poczuł głód piłki (Źródło: TVP S.A.)

[/color]

Komentarze (2)
avatar
henryc SKS
9.10.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bardzo udany poczatek sezonu, emocje w zenicie i euforia po zwycięstwie, brawo wszyscy obecni na meczu 
avatar
kiks
9.10.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ciekawy mecz.