Wojciech Kamiński: Nasza obrona pozwalała rywalom na wszystko
Mocno zdenerwowany po porażce 64:86 z Polskim Cukrem Toruń był trener Rosy Radom. - Graliśmy bez pomysłu i bez dobrej obrony - nie ukrywał Wojciech Kamiński.
- Zawodnicy z Torunia byli świetnie przygotowani. Wyszli z dużym zaangażowaniem i agresywnością, to ich napędzało. Nasza obrona pozwalała robić im to, co chcieli. Pierwsza kwarta ustawiła ten mecz - przyznał Wojciech Kamiński.
Sympatycy radomskiego zespołu mocno rozżaleni opuszczali halę Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Chciałem ze swojej strony przeprosić kibiców, bo to spotkanie i ze Stelmetem, z 11 listopada, to dwa najgorsze mecze, od kiedy jestem trenerem Rosy - nie ukrywał szkoleniowiec.
Trener wicemistrzów Polski przypomniał konfrontację z ekipą z Zielonej Góry z sezonu 2013/2014. Wówczas jego podopieczni przegrali przed własną publicznością bardzo wysoko, bo 57:87.
Kamiński nie starał się doszukiwać pozytywów po zakończeniu pojedynku drugiej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki. - Trzeba przełknąć tę gorzką pigułkę. Bez dwóch zdań drużyna z Torunia była lepsza. Lepiej rzucała i "za dwa", i "za trzy". My graliśmy bez pomysłu i bez dobrej obrony. Dużo rzeczy jest do poprawy - zaznaczył opiekun.
Jego podopieczni zanotowali zaledwie 37,5 proc. skuteczności z gry, w tym 32 proc. z dystansu. Dla porównania - przeciwnicy trafili ponad połowę swoich rzutów (34/62), w tym 9/20 zza łuku.