Choć Damian Jeszke zanotował dobry występ przeciwko BK Ventspils we wtorkowym meczu Basketball Champions League, na niewiele się to zdało. Rosa przegrała bowiem 53:74, będąc równorzędnym rywalem dla łotewskiej drużyny jedynie w pierwszej kwarcie.
Skrzydłowy wszedł na parkiet z ławki rezerwowych. Przez prawie 28 minut zdobył 12 punktów, będąc drugim najlepszym strzelcem swojego zespołu. Zanotował skuteczność 4/11 z gry, w tym 3/8 z dystansu. Ponadto miał pięć zbiórek i dwie asysty.
- Rywale zagrali bardzo dobre zawody. Przed przyjazdem wiedzieliśmy, że drużyna Ventspils posiada kilku świetnych trzypunktowych strzelców. Trafili co prawda tylko cztery rzuty z dystansu, ale zdobyli aż 42 punkty spod kosza - podkreślił 21-latek. - To był nasz największy problem - dodał po chwili.
Gospodarze z łatwością znajdowali drogę do kosza wicemistrzów Polski. - Popełniliśmy dużo błędów w obronie, przez co nie mogliśmy egzekwować w należyty sposób naszych zamiarów w ofensywie - zaznaczył Jeszke.
Przez długie fragmenty podopieczni Wojciecha Kamińskiego byli bezradni w ofensywie. - Przez sześć minut nie potrafiliśmy zdobyć punktu. Musimy dokładnie przeanalizować to spotkanie i wyciągnąć wnioski - zakończył młody koszykarz.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"