[tag=52854]
Jordan Clarkson[/tag] rzucił 25 punktów, a D'Angelo Russell dodał 20 w wygranej Los Angeles Lakers u siebie z Houston Rockets 120:114. Mimo braku w składzie Kobiego Bryanta, który w kwietniu zakończył karierę, na trybunach zasiadł komplet widzów i głośno dopingował drużynę nazywaną "Baby Lakers". To podobało się nowemu liderowi zespołu trenowanego teraz przez Luke'a Waltona.
- Powiem Wam jak się czułem... Czułem się jakbym grał mecz u siebie - powiedział po spotkaniu przy szatni 20-letni Russell, którego Lakers wybrali z nr 2 Draftu 2015. - W poprzednim sezonie mieliśmy na trybunach oddanych fanów Lakers i oddanych fanów Kobiego. Ale mieliśmy też dużo innych graczy w składzie, których fani nie znali. Dzisiaj, wreszcie czułem, że gram u siebie.
Bryant ogłosił zakończenie kariery jeszcze w grudniu zeszłego roku, po pierwszym miesiącu sezonu. Resztę rozgrywek 2015/16 legendarny gracz Lakers spędził na byciu żegnanym i oklaskiwanym przez kibiców, nawet kiedy grał z bardzo słabą skutecznością.
Russell z kolei miał bardzo trudny pierwszy sezon w lidze. W grudniu wypadł z pierwszej piątki, nie mógł dogadać się z poprzednim trenerem Lakers Byronem Scottem, a w lutym do internetu wyciekł kontrowersyjny klip z jego udziałem.
Lakers z bilansem 1-0 zajmują w tym momencie 1. miejsce w Dywizji Pacyfiku. Kolejny mecz rozegrają w piątek na wyjeździe z Utah Jazz. Większość ekspertów typuje, że nie wygrają w tym sezonie więcej niż 25 spotkań i młody skład Lakers zajmie dopiero 14-15 miejsce w Konferencji Zachodniej.
ZOBACZ WIDEO Euroliga kobiet: CCC Polkowice przegrywa po dwóch dogrywkach (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}