Mistrzowie Polski mieli akcję na zwycięstwo z Partizanem Belgrad. Błąd popełnił jednak James Florence i stało się jasne, że Stelmetowi BC Zielona Góra nie uda się wygrać z serbską ekipą w jej własnej hali.
- Ostatni gwizdek nas rozczarował, prowadziliśmy nawet czterema punktami, nadarzyła się okazja, by wywieźć zwycięstwo z tej trudnej hali. Zagraliśmy dobry mecz, ale proste błędy decydowały. Czyli zastawienie - Partizan zebrał za dużo piłek i mieliśmy w końcówce problemy i przeciwnik wygrał. Szkoda, bo powinniśmy być mocniej skoncentrowani, może pójść mocniej fizycznie, nawet może faulować więcej, ale nie dać im tak łatwo zbierać, bo z tego oni zdobyli parę punktów więcej i zabrakło nam, by wygrać. Mecz był rwany, wynikało to z agresywności, którą Partizan pokazał. Był niesiony dopingiem fanów. Trochę zaczęliśmy nieskoncentrowani, nie szanowaliśmy piłki, parę strat za dużo... Może powinniśmy zachować więcej zimniej krwi. Ale najbardziej szkoda tych zbiórek - skomentował w rozmowie z Radiem Zielona Góra Adam Hrycaniuk.
W podobnym tonie wypowiadał się Thomas Kelati. Dla zielonogórzan porażka w Belgradzie to druga przegrana w obecnej edycji Ligi Mistrzów - w Sassari Stelmet BC musiał uznać wyższość rywali także po nieudanej końcówce. - Jesteśmy sfrustrowani, bo po raz drugi w podobny sposób tracimy mecz. Blisko w Sassari, blisko tutaj. Wiemy, że wygrane na wyjeździe pozwalają myśleć o awansie do kolejnej rundy i trzeba takie spotkania wygrywać. A przegraliśmy, bo zrobiliśmy błędy, które nie powinny się zdarzać na tym poziomie koszykówki. Mieliśmy pięć strat na własnej połowie! Dzięki temu oni zdobyli 10 prostych punktów. Grali twardo, ale czuję, że już po raz drugi mieliśmy mecz w swoich rękach, ale nie wykonaliśmy tego, co trzeba i spotkanie przeleciało nam przez palce - powiedział Kelati.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"