BCL: kontuzja Tyrone'a Brazeltona

PAP / Piotr Polak
PAP / Piotr Polak

Nie dość, że Rosa Radom poniosła porażkę w środowym meczu Basketball Champions League z EWE Baskets Oldenburg (66:70), to na domiar złego w dogrywce tego spotkania kontuzji nabawił się Tyrone Brazelton.

Na własne życzenie Rosa przegrała mecz trzeciej kolejki Basketball Champions League z EWE Baskets Oldenburg. Po pierwszej połowie prowadziła bowiem kilkunastoma punktami, ale roztrwoniła przewagę w trzeciej i czwartej kwarcie, ponosząc porażkę po dogrywce 66:70.

Do składu wicemistrzów Polski powrócił Gary Bell, który pauzował w sobotnim spotkaniu z Siarką Tarnobrzeg. Po jednej z ofensywnych akcji w dogrywce urazu doznał jednak Tyrone Brazelton. Amerykanin długo nie podnosił się z parkietu, aż pomóc musiał mu fizjoterapeuta, Marcin Babut. Po tej sytuacji jeden z liderów radomskiej drużyny na boisku już się nie pojawił.

- Zobaczymy jutro. Teraz go wszystko boli, jest mocno poturbowany. Na tyle, że nie miał siły, aby przyjść na konferencję - skomentował stan zdrowia podopiecznego Wojciech Kamiński.

Brazelton spędził na parkiecie 38,5 minuty, w trakcie których zdobył 15 punktów (skuteczność 6/14 z gry), miał siedem zbiórek i trzy asysty, będąc drugim najlepszym strzelcem gospodarzy. Jego ewentualna przerwa w grze mocno zawęziłaby rotację. Przypomnijmy, iż w środowym pojedynku nie wystąpił Damian Jeszke, który nabawił się kontuzji w niedzielnym meczu rezerw. Poza grą od początku sezonu jest natomiast Daniel Szymkiewicz.

ZOBACZ WIDEO Mocne opinie o Lewandowskim z Hiszpanii. Trafi do Realu? "Nie jest potrzebny"

Źródło artykułu: