Mateusz Kostrzewski: Może zabrakło nam sił?

- Przez cały mecz staraliśmy się grać mocno, agresywnie w obronie i naciskać na drużynę z Koszalina. Później popełniliśmy jednak zbyt dużo strat - mówił po zwycięstwie nad AZS Koszalin (71:63) Mateusz Kostrzewski, gracz PGE Turowa Zgorzelec.

Bartosz Seń
Bartosz Seń
WP SportoweFakty / Grzegorz Bereziuk
O mały włos, a w Zgorzelcu mogło dojść do nie lada niespodzianki. Zdecydowanie niżej notowany AZS Koszalin odrobił 21-punktową stratę do faworyzowanego PGE Turowa i na cztery minuty przed końcem spotkania przegrywał tylko 57:58.

- Mieliśmy zbyt długi przestój w czwartej kwarcie. Mocno straciliśmy koncentrację i pozwoliliśmy drużynie z Koszalina rozwinąć skrzydła. Mieli otwarte pozycje, zaczęli trafiać, a to wszystko wynikało z naszej złej defensywy. W następnym meczu nie możemy dopuścić do takiej końcówki, bo to co się stało, jest naprawdę złe - komentował wydarzenia na boisku Mateusz Kostrzewski, zawodnik zespołu z przygranicznego miasta.

Jeszcze w drugiej kwarcie nikt nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Podopieczni trenera Mathiasa Fischera grali nie tylko skutecznie w ataku, ale także świetnie w obronie, gdzie wywierali presję na całym boisku i podwajali swoich rywali.

- Przez cały mecz staraliśmy się grać mocno, agresywnie w obronie i naciskać na drużynę z Koszalina. Później popełniliśmy jednak zbyt dużo strat i zbyt szybko oddawaliśmy rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Może zabrakło nam sił? - zastanawiał się skrzydłowy PGE Turowa Zgorzelec.

ZOBACZ WIDEO: Polska biegaczka przeżyła bardzo trudne chwile. "Martwiłam się nawet o śniadania"

Tym, który poderwał gości do walki był Jakub Zalewski. 30-letni zawodnik AZS-u w przełomowym momencie spotkania oddał dwa celne rzuty z dystansu pod rząd. - Znaliśmy AZS i wiedzieliśmy o ich atutach oraz o tym, że Zalewski ma bardzo dobry rzut za trzy. Miał otwarte pozycję dzięki naszym błędom w obronie i świetnie to wykorzystywał - przyznawał Kostrzewski.

W całym spotkaniu zgorzelczanie zapisali na swoim koncie 13 przechwytów będących efektem dobrej defensywy, ale popełnili przy tym aż 15 strat. W końcowych minutach swój sukces mogli zawdzięczać przede wszystkim trafieniom Denisa Ikovleva i Demonda Cartera.

- Pokazaliśmy, że potrafimy grać w obronie, ale na pewno nie możemy pozwalać rywalom wykorzystywać naszych błędów w końcówkach. W ostatnich dwóch minutach nasza obrona pozwoliła nam wyprowadzić kilka dobrych ataków z czego zdobyliśmy łatwe punkty z linii rzutów osobistych - dodał na zakończenie Mateusz Kostrzewski.

Czy PGE Turów utrzyma się w czołówce PLK?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×