W minioną środę drużyna EWE Baskets Oldenburg pokonała Rosę Radom 70:66 w trzeciej kolejce Basketball Champions League i w tabeli grupy C zajmuje trzecie miejsce z bilansem 2-1.
Zwycięstwo w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji nie przyszło jednak niemieckiemu zespołowi łatwo. Przegrywał przez niemal całe spotkanie różnicą kilkunastu punktów, a triumf zapewnił sobie dopiero po dogrywce. - Rzeczywiście, w pierwszej połowie kompletnie nie radziliśmy sobie z rywalami. Mieli dużo swobody pod naszym koszem i byli agresywni - przyznał Rickey Paulding.
W najważniejszym momencie podopieczni Mladena Drijencicia odrobili jednak straty. - W końcu w czwartej kwarcie zaczęliśmy znajdować odpowiednie pozycje, dzieliliśmy się piłką i przyniosło to skutek - podkreślił.
W starciu z Rosą 34-latek był trzecim najlepszym strzelcem przyjezdnych. Przez 37,5 minuty spędzone na parkiecie zdobył 17 punktów, a także miał trzy zbiórki.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski: są sprawy, które powinny pozostać wśród nas
Dotychczasowe spotkania z udziałem EWE Baskets były bardzo emocjonujące. W pierwszej kolejce ta drużyna wygrała z BK Ventspils 77:76. Tydzień później przegrała dwoma "oczkami" (79:81) z Asvelem Lyon. - To są bardzo trudne i wyrównane rozgrywki. W każdym meczu o końcowym rezultacie decydowały pojedyncze akcje. Musisz być przygotowany na to, że wszyscy przeciwnicy prezentują zbliżony poziom, a o wygrane, zwłaszcza na wyjazdach, jest niezwykle ciężko - zaznaczył Amerykanin.
Doświadczony koszykarz pochlebnie wypowiadał się na temat Rosy. - Walczy, pomimo kilku kontuzji, jakie w ostatnim czasie mu się przytrafiły. Do gry wrócił Gary Bell, który jest ważną częścią tego zespołu. To dobra drużyna, która bije się jak równy z równym z innymi ekipami z naszej grupy. Na pewno sprawi jeszcze niejedną niespodziankę - zakończył Paulding.
W środę o godz. 20 ekipa z Oldenburga podejmie KK Neptunas Kłajpeda.