W sobotni wieczór do Torunia udała się spora grupa fanów ze Starogardu Gdańskiego licząca na to, że ich ulubieńcy sprawią niespodziankę i przerwą serię zwycięstw Twardych Pierników. Co prawda tak się nie stało, ale Polpharma długo stawiała opór wyżej notowanemu przeciwnikowi. Można stwierdzić, że zabrakło jej jedynie opanowania w ostatnich minutach gry.
- Myślę, że nie zagraliśmy słabego meczu - przyznawał trener Mindaugas Budzinauskas. - Przyjechaliśmy tutaj wygrać i wiedzieliśmy doskonale, że mamy duże szanse. Przez większość czasu byliśmy bardzo blisko. W drugiej połowie mieliśmy już nawet inicjatywę po swojej stronie - zauważył szkoleniowiec Kociewskich Diabłów.
Jeszcze na 6 minut przed zakończeniem spotkania torunianie prowadzili zaledwie różnicą 3 "oczek" i wydawać się mogło, że kibice będą świadkami wyrównanej końcówki. Wtedy jednak w szeregach przyjezdnych coś się "zacięło" w ataku, a podopieczni Jacka Winnickiego potrafili skrzętnie to wykorzystać. Dużym problemem dla starogardzian okazało się m.in zejście z boiska za 5 fauli Martynasa Sajusa, który rozegrał kolejne bardzo dobre zawody.
- W tym decydującym momencie zagraliśmy bardzo źle, w ataku, jak i obronie - analizował Budzinauskas. - Zabrakło nam kilku minut rozsądnej gry i dlatego wygrana nam uciekła. Szkoda, bo wszyscy liczyliśmy, że wygramy. Osobiście uważam, że jesteśmy jednym z najlepszych zespołów w Polsce. Chcę to powiedzieć właśnie teraz, po przegranym meczu, a nie po wygranym - podkreślał Litwin.
Już w najbliższy weekend Polpharma będzie mieć okazję do rehabilitacji za sobotnią porażkę. Kolejnym przeciwnikiem Kociewskich Diabłów będzie Trefl Sopot.
- Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski i będziemy jeszcze lepiej nastawieni na następne mecze - zapowiedział Budzinauskas.
ZOBACZ WIDEO Kowalkiewicz: To było bardzo fajne uczucie