To miał być wielki powrót Stanley'a Burrella do PLK. Jego ponowne zakontraktowanie przez władze Energi Czarnych Słupsk odbiło się szerokim echem w środowisku koszykarskim. Amerykanin w sezonie 2011/2012 był niekwestionowanym liderem zespołu i zarazem ulubieńcem słupskiej publiczności. Teraz miał stworzyć wybuchowy duet z Jerelem Blassingamem.
"Bad Boys" nie dogadali się jednak. Pomiędzy zawodnikami iskrzyło. To także zauważył Roberts Stelmahers, który coraz rzadziej zaczął stawiać na Burrella.
W trzech pierwszych meczach sezonu 2016/2017 Burrell łącznie spędził na parkiecie zaledwie 50 minut, zdobywając w tym czasie 21 punktów (7/24 z gry) i sześć asyst.
Amerykanin po meczu z Asseco Gdynia został odsunięty od drużyny z powodu "niesatysfakcjonującej formy sportowej". Po kilku dniach działacze Czarnych Panter zatrudnili Chavaughna Lewisa i rozwiązali jednocześnie umowę z Burrellem.
- Jestem wolnym zawodnikiem - przyznaje Amerykanin, który otrzymał propozycję gry na Litwie, ale odrzucił ją.
- Spokojnie czekam na rozwój wydarzeń. Czekam na propozycje - mówi Stanley Burrell.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa