Derbowy pojedynek dla Kotwicy Kołobrzeg nie zakończył się dobrze. Goście pomimo ambitnej walki ulegli 66:72. - Drugi raz przyjeżdżam i przegrywam. Dziękuję kibicom, że miło mnie przyjęli, przywitali oklaskami - powiedział Łukasz Bodych, który w poprzednim sezonie odwiedził Stargard grając w GTK Gliwice.
- Chcieliśmy wygrać, pobić się z liderem. Jest 10:0 dla drużyny przeciwnej. My będziemy robić swoje i walczyć dalej - dodał podkoszowy odnosząc się do świetnego bilansu Spójni Stargard. Docenił on również bardzo ważne trafienie z końcówki w wykonaniu Macieja Raczyńskiego.
- Mecz bardzo wyrównany. Cieszę się, że chłopaki dali z siebie wszystko. Sytuacja zmieniała się falami. Doszliśmy na remis. Trochę nas podcięła ta "trójka" kolegi - skierował te słowa do kapitana gospodarzy, który także był obecny na pomeczowej konferencji prasowej.
Łukasz Bodych na brak minut spędzanych na parkiecie nie może narzekać. Wręcz przeciwnie, musi wykazać się dużą wytrzymałością. Nie ma w składzie zmiennika, który mógłby go zastąpić. W środę grał przez 36 minut, w tym całą drugą połowę. Średnio na parkiecie spędza po 29 minut, lecz jest to efekt początku sezonu, gdy zdrowy był jeszcze Maciej Strzelecki. - Gramy siódemką. W końcówkach trochę nam brakuje sił. Nie ukrywam, że odczuwam to z każdym meczem - przyznał środkowy.
W środę zdobył dziewięć punktów i miał 13 zbiórek. Średnio rzuca 11,1 punktu. Jest też drugim zbierającym rozgrywek - 92 w 10 meczach. Nieznacznie ustępuje tylko Maciejowi Klimie z Max Elektro Sokoła Łańcut. Te wskaźniki przekładają się na wysoki eval - 15,3, który daje dziewiąte miejsce w klasyfikacji dla najbardziej wartościowych koszykarzy. Jeżeli Łukasz Bodych utrzyma swoją formę, będzie jednym z czołowych koszykarzy I ligi. - Statystyki to pokazują, ale czasami można zdobyć double-double a nie zawsze się wygra przez to mecz. Sezon dla mnie może być dobry. Cieszę się z tego, że mogę pomóc kolegom z drużyny - skromnie podkreślił 26-latek.
ZOBACZ WIDEO 9 rocznica pierwszego awansu Polski na Euro