W poniedziałek Asseco Gdynia rozbiło na własnym parkiecie TBV Start Lublin 80:65. Już pierwsza połowa pokazała, jaka różnica dzieli obie ekipy. Zdeterminowani gospodarze narzucili swoje warunki gry, na które kompletnie nie potrafili znaleźć odpowiedzi pogubieni lublinianie.
Po 20 minutach Asseco prowadziło różnicą 24 punktów i było niemal jasne, że gdynianie sięgną po czwartą wygraną w rozgrywkach.
Świetnie w tym fragmencie meczu spisywali się Przemysław Żołnierewicz i Piotr Szczotka, którzy łącznie zdobyli aż 28 punktów.
- Gramy zespołowo, dzielimy się piłką i to przynosi efekty. Nasz atak rozkłada się na wielu zawodników. Myślę, że to może podobać się kibicom. W poniedziałek - mówi Filip Matczak, zawodnik gdyńskiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO Legia Warszawa naprawdę może awansować do LE (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Po przerwie goście rzucili się do odrabiania strat. W pewnym momencie nawet zeszli na 10 punktów różnicy, ale to było wszystko, na co było stać tego dnia TBV Start. - Troszkę niepotrzebnie stanęliśmy, ale generalnie wykonaliśmy bardzo dobrą robotę w tym meczu. Zrealizowaliśmy założenia - dodaje.
Gra Asseco robi wrażenie. Zawodnicy są doskonale przygotowani pod względem motorycznym, ale i taktycznym. Trener Przemysław Frasunkiewicz ustawia drużynę do każdego spotkania inaczej, zaskakując tym przeciwników. Widać myśl szkoleniową u debiutanta, który coraz pewniej czuje się na ławce trenerskiej. Tę pewność czują także zawodnicy, którzy w samych superlatywach wypowiadają się na temat jego pracy.
Żółto-niebiescy po siedmiu meczach mają bilans 4:3. W niedzielę formę gdyńskiego zespołu sprawdzi PGE Turów Zgorzelec.