Po siedmiu meczach koszykarze Asseco Gdynia z bilansem 4:3 zajmują wysokie ósme miejsce. W tabeli wyprzedzają znacznie silniejsze ekipy: Rosę Radom, King Szczecin czy Polfarmex Kutno. Dobre wyniki są zaskoczeniem dla obserwatorów PLK, którzy w większości skazywali zespół Przemysława Frasunkiewicza na pożarcie. Tymczasem młoda ekipa z Gdyni bez żadnych kompleksów radzi sobie z rywalami.
W poniedziałek żółto-niebiescy z kwitkiem odprawili TBV Start, pewnie wygrywając 80:65. Gdynianie nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem drużyny z Lublina. Dowodzeni przez Krzysztofa Szubargę stopniowo budowali swoją przewagę.
- Kluczową kwestią w tym meczu był fakt, że nasi liderzy punktowi - Matczak i Szubarga dzielili się piłką i kreowali pozycje dla kolegów z drużyny. Stąd ta duża przewaga przez większość spotkania. Zdobyliśmy aż 42 punkty spod kosza. To ważna kwestia, bo nie jesteśmy wysoką drużyną, ale agresywnie atakowaliśmy kosz rywali. To opłaciło się - podkreśla Przemysław Frasunkiewicz, szkoleniowiec Asseco Gdynia.
W trzeciej kwarcie przewaga gdynian wzrosła nawet do 28 punktów, ale wtedy trener gospodarzy dokonał sporych roszad w składzie. Z boiska zeszli liderzy zespołu, a szansę otrzymali młodzi gracze: Mariusz Konopatzki, Bartosz Jankowski i Wojciech Czerlonko.
ZOBACZ WIDEO Borussia - Legia. Bartosz Bereszyński: Zwariowany mecz
- Przewaga nieco stopniała. Zdecydowałem się desygnować do gry młodszych zawodników, którzy ciężko pracują na treningach. Prowadziliśmy różnicą 25 punktów i to był idealny moment na to, aby pokazali swoje umiejętności na parkiecie. Niestety z różnych względów nie spisali się najlepiej, ale generalnie cieszę się, że każdy otrzymał swoją szansę - podkreśla Frasunkiewicz.
W meczu z TBV Startem najwięcej punktów (21) zgromadził Przemysław Żołnierewicz, który trafił 8 z 15 rzutów z gry. 16 dorzucił Piotr Szczotka. Kolejny rywal gdynian będzie znacznie bardziej wymagający. W niedzielę gracze Frasunkiewicza na własnym parkiecie zagrają z PGE Turowem Zgorzelec.