Po środowym, wygranym 66:63, meczu siódmej kolejki Basketball Champions League z Rosą Radom KK Neptunas Kłajpeda utrzymał pozycję lidera grupy C. Trzeba jednak przyznać, że przez 30 minut wicemistrzowie Polski stawiali faworyzowanemu rywalowi mocny opór i byli bliscy sprawienia sensacji. W pewnym momencie prowadzili pięcioma punktami.
- Myślę, że to bardzo ważne i cenne zwycięstwo, biorąc pod uwagę fakt, jak graliśmy w tym meczu, zwłaszcza w ofensywie. W pierwszej połowie mieliśmy aż 10 strat, co jest nie do zaakceptowania - podkreślił na konferencji prasowej Dainius Adomaitis.
Po początkowych dziesięciu minutach, wygranych przez gospodarzy 16:6, nic nie zapowiadało takiego przebiegu wydarzeń. - Zaczęliśmy dobrze to spotkanie, prowadziliśmy dziesięcioma punktami po pierwszej kwarcie i wydawało się, że w pełni wszystko kontrolujemy - przyznał trener srebrnego medalisty litewskiej ekstraklasy.
Rosa szybko odrobiła jednak straty, a przy zejściu do szatni miała nawet dwa "oczka" zaliczki. - Później straciliśmy koncentrację i to był nasz główny problem. Rywale są dobrą drużyną i wiedzieli, jak to wykorzystać. Wrócili do gry i mecz był wyrównany i zacięty do samego końca. Zadecydował właściwie tylko jeden rzut, jedna akcja w obronie. Jesteśmy zadowoleni z rezultatu - zakończył Adomaitis.
Szkoleniowiec Neptunasa jest doskonale znany w Polsce. W latach 2000-2003 występował najpierw w Anwilu Włocławek, a następnie w Śląsku Wrocław. Trenerską przygodę rozpoczął także nad Wisłą. W sezonie 2009/2010 pełnił bowiem rolę asystenta Igorsa Miglinieksa w Enerdze Czarnych Słupsk. Potem objął stanowisko pierwszego opiekuna Czarnych Panter, a w 2012 roku przez kilka miesięcy prowadził Anwil.
ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach