Są najlepszym beniaminkiem w I lidze. Czy Polonia Leszno pójdzie za ciosem?

Jamalex Polonia Leszno w roli beniaminka I ligi spisuje się bardzo dobrze. Jednym z graczy ekipy z Wielkopolski jest 23-letni Szymon Milczyński, który uważa, że apetyt jego drużyny rośnie w miarę jedzenia.

Drużyna z Leszna nie jest z pewnością chłopcem do bicia. Trener Łukasz Grudniewski zbudował bardzo ciekawy skład, który oparty jest głównie na młodych zawodnikach. W ostatniej kolejce beniaminek nie sprostał liderowi I ligi - Max Elektro Sokołowi Łańcut (65:76), jednak Jamalex Polonia pozostawiła po sobie dobre wrażenie.

[b]

WP SportoweFakty: Wszystkim drużynom w Łańcucie gra się piekielnie trudno. Wynik sobotniego meczu jest adekwatny do przebiegu gry na parkiecie?[/b]

Szymon Milczyński: Myślę, że drużyna z Łańcuta podczas sobotniego spotkania nie osiągnęła tak wielkiej przewagi, żeby pozwolić sobie na swobodną grę. Ze smutkiem muszę powiedzieć, że zabrakło nam skuteczności w kilku kluczowych akcjach, a losy spotkania mogłyby się odwrócić.

Pierwszą kwartę rozpoczęliście znakomicie. Jakie mieliście założenia na starcie z liderem?

- Głównym założeniem było granie w naszą koszykówkę oraz wykorzystanie braku jednego podkoszowego w zespole przeciwnika. Do pewnego momentu wszystko układało się bardzo dobrze.

Cały wasz plan runął w drugiej kwarcie, w której zdobyliście tylko siedem punktów. Wyszedł wtedy brak doświadczenia, czy Sokół był zwyczajnie nie do zatrzymania?

- W drugiej kwarcie coś się zacięło w naszej grze. Brakowało skuteczności i przez nasze nieskuteczne akcje, drużyna z Łańcuta napędziła swoją grę i wykorzystywała swój szybki atak.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców

Porażka nie zmienia jednak ogólnego bilansu Polonii Leszno, który jest bardzo dobry. Jesteście zaskoczeni tak dobrą pierwszą rundą rozgrywek?

- Jesteśmy beniaminkiem, ale znamy nasze możliwości. Wynik nas zadowala, choć nie ukrywam, że mamy chęci na więcej.

Często mówi się, że po udanym starcie ligi, apetyt zdecydowanie rośnie. Podobnie jest w waszym przypadku?

- Oczywiście. Apetyt rośnie w marę jedzenia, a my jako beniaminek jesteśmy bardzo łakomi. Liczymy na kolejną serię zwycięstw.

[b]

Do końca 2016 roku zagracie jeszcze dwa ligowe spotkania. Macie jakiś założony cel na te mecze?[/b]

- Nasz plan jest jasny. Chcemy w dobrym stylu wygrać oba mecze, aby spokojnie zakończyć rok.

Pierwszym rywalem Polonii będzie Basket Poznań. W obu zespołach jest kilku młodych i perspektywicznych graczy. Co będzie w takim razie kluczem do sukcesu?

- Zgadza się. Myślę, że w starciu z drużyną z Poznania najważniejszym kluczem do zwycięstwa będzie walka do samego końca. To są derby i na pewno nikt nie odpuści.

Rozmawiał Jakub Artych

Komentarze (0)