Kosztowna drzemka beniaminka z Krosna

WP SportoweFakty / Karol Słomka
WP SportoweFakty / Karol Słomka

Miasto Szkła Krosno mogło w Sopocie pokusić się o szóste zwycięstwo w rozgrywkach PLK, ale fatalna druga kwarta pokrzyżowała plany. - Trudno jest wygrać mecz, kiedy rzuca się w ciągu dziesięciu minut sześć punktów - mówi Chris Czerapowicz.

Podopieczni Michała Barana bardzo dobrze rozpoczęli niedzielne zawody z Treflem Sopot. W pewnym momencie krośnianie mieli nawet dziesięć punktów przewagi. To beniaminek, który był dopingowany przez kilkuosobową grupę kibiców, nadawał ton wydarzeniom na parkiecie. Swoje robił Chris Czerapowicz, który był nie do zatrzymania dla sopockiej defensywy. Punkty dorzucali także Dariusz Oczkowicz i Seid Hajrić.

- Otworzyliśmy ten mecz z dużą energią. Realizowaliśmy założenia trenera. Efekty były widoczne. Prowadziliśmy różnicą dziesięciu punktów. Później zaczęły się nasze problemy - podkreśla Chris Czerapowicz, najlepszy strzelec Miasta Szkła. Szwed zakończył spotkanie z 19 punktami na koncie.

Kluczowa dla losów meczu okazała się druga kwarta. Tę część meczu sopocianie wygrali aż 25:6. Duża w tym zasługa Nikoli Markovicia, który na różne sposoby szkolił defensorów beniaminka PLK, którzy przez całe spotkanie nie potrafili znaleźć na niego odpowiedzi.

Swoje w obronie dorzucił także Marcin Stefański, który znakomicie chronił strefę podkoszową. Warto podkreślić, że kapitan Trefla pojawił się na parkiecie przy wyniku 14:23, a zszedł przy siedmiopunktowej przewadze Trefla (40:33).

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski w Borussii. Od Lewangłupskiego do Lewangolskiego

- Druga kwarta to prawdziwy koszmar. Kompletnie stanęliśmy w ataku. Nie potrafiliśmy wykreować sobie dobrych pozycji. To napędziło sopocian, którzy rozwinęli skrzydła. Trudno był nam ich powstrzymać. Świetnie grali Marković, Ireland i Karolak - dodaje szwedzki skrzydłowy.

Krośnian załatwił tercet: Marković-Ireland-Karolak, który zdobył 60 z 75 punktów całej drużyny. - Wiedzieliśmy o tym, że Marković, Ireland i Karolak będą decydować o wyniku drużyny. Mieliśmy ich powstrzymać, ale niestety nie udało nam się zrealizować założeń przedmeczowych - podkreśla Michał Baran.

Po przerwie Miasto Szkła ambitnie walczyło o powrót do meczu. Krośnianie w czwartej kwarcie zeszli na osiem punktów straty, ale to było wszystko na co było ich stać tego dnia. Trener Michał Baran żałuje, że jego podopieczni przysnęli w drugiej kwarcie.

- To był bardzo dziwny mecz. Fragment 0:16 w drugiej kwarcie nie przynosi nam chluby. Pozostaje jedynie przeprosić kibiców, którzy musieli oglądać tak tragiczny styl mojej drużyny. Natomiast muszę także pochwalić zawodników za walkę do samego końca, pokazali charakter. Staraliśmy się ambitnie odrabiać straty - zaznacza trener Baran.

W sobotę krośnianie na własnym parkiecie zmierzą się z Siarką Tarnobrzeg.

Źródło artykułu: