Spotkanie na francuskiej ziemi znacznie lepiej rozpoczęły wiślaczki. Akcje liderek, w tym Ziomary Morrison, zaowocowały prowadzeniem 7:2, co dawało szansę osiągnięcia korzystnego rezultatu. Niestety tak samo jak szybko nastały dobre humory, tak szybko się popsuły.
Biała Gwiazda wytraciła impet zanim go tak naprawdę nabrała. Do głosu zaś doszły rywalki. Szybko przechyliły szalę zwycięstwa wykorzystując impas przyjezdnych. Dała o sobie znać głównie Elodie Godin, będąc trudną do upilnowania dla defensorek. W dużej mierze dzięki niej po pierwszej kwarcie team z Montpellier wygrywał 18:11. Grał znacznie konsekwentniej. Ponadto prezentował dość dobrą obronę, efektem czego podopieczne Jose Ignacio Hernandeza nie trafiały zbyt często.
Później sprawy w swoje ręce wzięła Geraldine Robert i dystans dzielący obie strony zaczął się powiększać. Trzeba przyznać, że polska drużyna miała ogromny problem, by ukazać własne atuty. Niewątpliwie je posiada, ale gospodynie potrafiły je zneutralizować. Pojedyncze, udane poczynania Meighan Simmons oraz Eweliny Kobryn przeplatane były długimi przestojami, co nie sprzyjało odrabianiu strat. Sporo utrudnień przysporzyła niewielka rotacja składem, jednak mimo tego fani Wisły liczyli, że ta pokona sąsiada z tabeli. Tyle, że ewentualny triumf się oddalał.
Aby pokusić się o odwrócenie losów rywalizacji, zespół spod Wawelu powinien spróbować szczęścia w trzeciej partii, aczkolwiek faworytki publiczności nie zamierzały odpuszczać. Nadal prym wiodła wspominana Robert, absolutnie kluczowa postać swojego klubu. Wspierała ją dzielnie Skrela, dodatkowo wystawiając na ciężką próbę tylną formację uczestnika ekstraklasy. Na ich poczynania, oprócz wymienianej dwójki Kobryn - Simmons odpowiadała Sandra Ygueravide. Trudno było im coś zarzucać, ale wyraźnie brakowało pomocy innych partnerek. Zresztą odzwierciedlał to wynik 63:52, stawiając gości w bardzo trudnym położeniu.
Nadzieje odżyły w decydującej batalii. Agnieszka Szott-Hejmej i niezmordowana Kobryn sprawiły, iż oponent znajdował się tylko 5 "oczek" dalej, więc przy odrobinie szczęścia wszystko mogło się wydarzyć. Emocje jeszcze bardziej dały o sobie znać dwie minuty przed finiszem. Dzielnie walczące krakowianki przegrywały już zaledwie 64:68. Niemniej Basket Lattes Montpellier postawiło na swoim. W kluczowych fragmentach koszykarki zachowały zimną krew, wymuszając błędy konkurenta, efektem czego Wisła musiała obejść się smakiem. Ostatecznie brakło niewiele, chociaż trzeba przyznać, że poza samym początkiem, spotkanie kontrolowały miejscowe, zasłużenie zgarniając pełną pulę.
Basket Lattes Montpellier - Wisła Can Pack Kraków 74:68 (18:11, 22:21, 23:20, 11:16)
Basket: Robert 25, Skrela 12, Godin 12, Sacko 10 Michel 9, Lardy 6.
Wisła Can Pack: Kobryn 19, Simmons 19, Ygueravide 11, Ben Abdelkader 8, Szumełda Krzycka 5, Szott Hejmej 4, Morrison 2.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar - ekstremalna przygoda i szpital w jednym (TVP 2, 04.02.2017) (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Mecz byl do wygrania...-5 Czytaj całość