Washington Wizards znów to zrobili. 13 zwycięstwo z rzędu u siebie

PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS
PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS

Trwa świetna passa Washington Wizards. Stołeczna drużyna pokonała Memphis Grizzlies 104:101 i zanotowała 13. zwycięstwo z rzędu na własnym parkiecie. Bohaterem został John Wall, a swój wkład miał także Marcin Gortat.

John Wall był wielki, zdobył cztery punkty w kluczowym momencie, dzięki czemu Washington Wizards pokonali Memphis Grizzlies. Wyprowadził wówczas stołecznych na prowadzenie 101:95, a mecz ostatecznie zakończył się ich triumfem 104:101. Dla Czarodziei to 13. zwycięstwo z rzędu na własnym parkiecie! Halę Verizon Center można okrzyknąć prawdziwą twierdzą.

Gospodarze dominowali do przerwy, mieli nawet 51:34, lecz Grizzlies zabrali się za odrabianie strat i prawie się im ta sztuka powiodła. Przy serii 6-0 Niedźwiadków i zaledwie dwóch punktach zaliczki (97:95), kibice Wizards zaczęli drżeć. Wtedy ciężar wziął na siebie Wall i zachował się, jak na lidera przystało. Stołeczni pną się w górę ligowej hierarchii. Obecnie zajmują piąte miejsce w Konferencji Wschodniej, legitymując się bilansem 22-19.

Marcin Gortat spędził na parkiecie 36 minut, oddał w tym czasie pięć rzutów za dwa. Trafił trzy oraz jeden osobisty, co dało mu siedem punktów. Miał też 11 zbiórek. Dokładnie po 25 oczek zdobyli John Wall oraz Otto Porter. Ten drugi trafił aż sześć na osiem oddanych prób zza łuku. Dla Grizzlies 28 punktów uzbierał Marc Gasol, a 20 Mike Conley.

Co za forma Szóstek! Philadelphia 76ers znów zszokowali cały koszykarski świat, tym razem odprawiając wiceliderów Konferencji Wschodniej, czyli Toronto Raptors. Nie dość napisać, iż to ich siódme zwycięstwo w dziewięciu ostatnich meczach. Także bilans 14-26 nie przynosi powodów do wstydu. Dobrze dzieje się w Pensylwanii.

ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach

U wygranych brylował znów Joel Embiid, który w zaledwie 27 minut zdobył 26 punktów oraz zanotował dziewięć zbiórek. 22-latek w dodatku miał grypę, a jego występ stał pod znakiem zapytania. Środkowy pokazał prawdziwy charakter i poprowadził 76ers do zwycięstwa nad faworyzowanym rywalem. Goście trafili niecałe 40-procent oddanych rzutów z gry, a DeMar DeRozan i Kyle Lowry nie otrzymali żadnego wsparcia od pozostałych zawodników Raptors.

Bez Joakima Noaha i Kristapsa Porzingisa New York Knicks pokonali Boston Celtics 117:106 i to w TD Garden. Ten rezultat jak najbardziej można traktować w roli niespodziewanego. Wszystko za sprawą świetnej postawy Derricka Rose'a, który rzucił Celtom 30 punktów, a to dotychczas jego najwyższy wynik w tym sezonie. Nie bez znaczenia okazała się też postawa graczy drugiego planu, Mindaugasa Kuzminskasa oraz Willy'ego Hernangomeza. Obaj uzbierali po 17 oczek.

Od stanu 97:96 dla Knicks, nowojorczycy zanotowali serię 8-0. Trafili wówczas dwa rzuty zza łuku, a dziewięciu punktów straty Celtics nie byli w stanie już odrobić. Na nic zdał się wysiłek Isaiaha Thomasa. Filigranowy rozgrywający zapisał na swoim koncie 39 punktów, przekraczając próg 30 zdobytych oczek po raz 13 w sezonie. Zawiódł Al Horford, który trafił tylko 2 na 14 oddanych rzutów (1/8 za trzy).

Russell Westbrook zanotował triple-double (27 punktów, 15 zbiórek, 11 asyst), ale to Golden State Warriors triumfowali 121:100, a katem Thunder okazał się były zawodnik tej organizacji, Kevin Durant. Skrzydłowy zaaplikował OKC aż 40 oczek! Trafił wręcz perfekcyjne 13 na 16 oddanych rzutów z gry, pięć na siedem zza łuku. Dla GSW to 36. triumf w tym sezonie.

Wyniki:

Philadelphia 76ers - Toronto Raptors 94:89 (25:21, 21:23, 22:21, 26:24)
(Embiid 26, Ilyasova 18, Covington 10, McConnell 10 - DeRozan 25, Lowry 24, Valanciunas 10)

Washington Wizards - Memphis Grizzlies 104:101 (30:24, 36:27, 17:26, 21:24)
(Porter 25, Wall 25, Morris 17, Beal 12 - Gasol 28, Conley 20, Green 15)

Charlotte Hornets - Portland Trail Blazers 107:85 (23:26, 31:20, 25:26, 28:13)
(Walker 23, Batum 17, Hibbert 16 - Lillard 21, McCollum 18)

New Orleans Pelicans - Orlando Magic 118:98 (32:29, 33:23, 27:21, 26:25)
(Davis 21, Evans 18, Galloway 18, Holiday 14 - Gordon 14, Payton 14, Green 13, Ibaka 11)

Boston Celtics - New York Knicks 106:117 (34:31, 20:32, 29:25, 23:29)
(Thomas 39, Crowder 21, Brown 12 - Rose 30, Kuzminskas 17, Hernangomez 17, Anthony 13)

Houston Rockets - Milwaukee Bucks 111:92 (22:27, 30:12, 27:26, 32:27)
(Harden 38, Gordon 25, Beverley 12 - Antetokounmpo 32, Parker 15, Beasley 14)

Detroit Pistons - Atlanta Hawks 118:95 (42:18, 27:27, 25:23, 24:27)
(Jackson 26, Harris 19, Bullock 15 - Millsap 21, Schroder 13, Humphries 13, Bazemore 10, Prince 10)

Golden State Warriors - Oklahoma City Thunder 121:100 (30:31, 26:25, 37:22, 28:22)
(Durant 40, Curry 24, Thompson 14 - Westbrook 27, Kanter 22, Oladipo 20)

Sacramento Kings - Indiana Pacers 100:106 (34:21, 26:20, 19:30, 21:35)
(Cousins 35, Gay 21, Afflalo 11, Collison 11, Koufos 11 - George 24, Teague 22, Jefferson 20)

Komentarze (1)
avatar
MK
19.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko mały szczegół - ich bilans meczów wyjazdowych jest katastrofalny, a ich mają rozegranych bez porównania mniej, niż tych domowych. Jak przyjdzie im do odrabiania zaległości na wyjeździe, t Czytaj całość