King Szczecin z awansem do Pucharu Polski. "Taki był nasz cel na środek sezonu"

PAP / Marcin Bielecki / Marek Łukomski, trener Czarnych Słupsk
PAP / Marcin Bielecki / Marek Łukomski, trener Czarnych Słupsk

W 15. kolejce PLK, King Szczecin pokonał AZS Koszalin 76:65. - Cieszymy się. To zwycięstwo daje nam też awans do Pucharu Polski. Najważniejsze dla nas było, żeby odrobić porażki, które nam się w domu przydarzyły - powiedział trener Marek Łukomski.

Koszykarze King Szczecin na półmetku rundy zasadniczej zajmują siódmą lokatę w tabeli Polskiej Ligi Koszykówki. To oznacza, że w dniach 16-19 lutego będą jedną z ośmiu drużyn walczących w Warszawie o Puchar Polski. - Gramy w PLK o jak najlepszy wynik. Jak jedziemy na Puchar Polski to trudno, żebyśmy sobie zaplanowali, że wynajmiemy hotel na jedną noc i będziemy wracać do domu. Postaramy się zagrać na 100 proc. Taki był nasz cel na środek sezonu, żeby załapać się do czołowej ósemki - zaznaczył trener Marek Łukomski.

Jego zespół wygrał dziewięć spotkań a przegrał siedem. Czy szkoleniowiec jest zadowolony z takiego bilansu? - Trudno to powiedzieć teraz, jak już te mecze są za nami. Sami dobrze wiemy, że ten bilans mógł być dużo lepszy, ale i dużo gorszy. Cieszymy się z bilansu, jaki mamy i staramy się patrzeć optymistycznie do przodu. Chcemy grać dobrze i wygrywać każdy kolejny mecz - przyznał trener King Szczecin.

Niedzielne derby województwa zachodniopomorskiego nie zapowiadały się na łatwą przeprawę. To za sprawą dobrej dyspozycji, jaką AZS Koszalin prezentował w 2017 roku. - Gratulacje dla mojej drużyny za kolejne zwycięstwo z rzędu. Obawialiśmy się tego meczu, bo trener Ignatowicz zrobił od początku roku bardzo dobrą robotę. Zyskali zawodnicy z Koszalina super rytm. Wygrali trzy mecze z rzędu. Zawsze trudno taką drużynę zastopować - ocenił Marek Łukomski.

Końcówka zawodów, jak na szczeciński zespół, była wyjątkowo spokojna. Akademicy w ostatniej części nie zagrozili już gospodarzom. Bardziej wyrównana walka toczyła się w pierwszej połowie. Przyjezdni przeważali w zbiórkach, ale nie potrafili kolejnych rzutów zamieniać na punkty. Szczecińskich zawodników dopadła natomiast niezwykła niemoc. Żadna z siedmiu prób z dystansu nie znalazła drogi do kosza. - Nam się to nie zdarza. Jesteśmy zespołem, który rzuca na 40 proc. Nie wszystkie czyste pozycje, które mieliśmy, da się zakończyć celnym rzutem za trzy punkty. Czekaliśmy na to aż zaczniemy trafiać za trzy punkty i będziemy trzymali tę samą defensywę. Najbardziej nas cieszy wygrana i zmiana stylu w przerwie, gdzie podkręciliśmy tempo. Wyszliśmy na trzecią kwartę bardziej zmotywowani - tłumaczył szczeciński trener.

- Wiedzieliśmy, że ten mecz możemy ugrać w defensywie. Drugi raz z rzędu tracimy w okolicach 65 punktów, co jest bardzo dobrym wynikiem. Nawet jak nasz atak kulał, to cały czas byliśmy w grze, na prowadzeniu - dodał Marek Łukomski.

ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: wrzeszczałam z bólu wniebogłosy, wiedziałam, że to koniec

Komentarze (1)
Gabriel G
23.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rzutem na tasme ale i tak cieszy. Poprawa gry obronnej to jedno z moich marzen co do naszego zespołu. Ale do naprawdę dobrej obrony to jeszcze daleko.