Już od kilku tygodni trwała saga transferowa z Michaelem Hicksem w roli głównej. Na przełomie grudnia i stycznia władze R8 Basket Politechnika Kraków chciały wykupić jego umowę z Polpharmy Starogard Gdański. Obie strony prowadziły zaawansowane rozmowy, ale ostatecznie II-ligowy klub wycofał się z negocjacji.
Wtedy wydawało się, że Hicks pozostanie na Kociewiu do końca sezonu. O tym świadczył chociażby fakt, że w starciu z AZS-em Koszalin koszykarz wrócił do pierwszej piątki i w całym meczu zgromadził 19 punktów, będąc drugim strzelcem w zespole.
Jednak w kolejnym spotkaniu ligowym z Asseco Gdynia Hicks pojawił się na boisku dopiero w czwartej kwarcie (wynik był już sprawą rozstrzygniętą). Zawodnik nic nie dał drużynie. Koszykarz w trakcie gry pokazał swoje niezadowolenie (był kompletnie niezaangażowany), że wyszedł na parkiet dopiero w 31. minucie meczu. To nie spodobało się władzom klubu, które nie tolerują niesubordynacji.
W poniedziałek Jarosław Poziemski (prezes SKS-u) po rozmowie z Mindaugasem Budzinauskasem doszedł do wniosku, że czas zakończyć współpracę z Hicksem. We wtorek w godzinach porannych strony rozwiązały kontrakt za porozumieniem stron.
Dla Hicksa był to siódmy sezon w zespole Kociewskich Diabłów. Karierę w Polsce rozpoczynał w zespole Basketu Kwidzyn.
ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: wrzeszczałam z bólu wniebogłosy, wiedziałam, że to koniec
Zapowiada się ciekawie :D