Noteć Inowrocław do grodu nad Brdą przyjechała bardzo zmotywowana, a przede wszystkim podbudowana wcześniejszym, bardzo wysokim zwycięstwem nad Biofarmem Basketem Poznań (92:62). W Bydgoszczy tak łatwo już nie było. Dla obu ekip pojedynek ten był niemal wyniszczający. Ostatecznie to Noteć zwyciężyła, udanie broniąc ostatnią akcję rywali.
- Ja po takim meczu chciałbym podziękować naszym cudownym kibicom, bo gdyby ich dzisiaj tu nie było i gdyby nie ich doping, moi zawodnicy by nie wytrzymali do końca na pewno - powiedział Milos Sporar.
Trener Noteci zwrócił także uwagę na inny aspekt derbowego pojedynku. - Ja się już przed meczem spodziewałem czegoś takiego, że będzie walka do ostatniej sekundy i tak było. Chłopacy wygrali niesamowity mecz tylko i wyłącznie grając z sercem - stwierdził.
Problemem Noteci w tym meczu była przede wszystkim krótka ławka. Dawid Adamczewski, Bartosz Pochocki i Mikołaj Grod zagrali niemal całe spotkanie, a na dodatek Kamil Maciejewski doznał kontuzji jeszcze w drugiej kwarcie. A do jej momentu grał naprawdę dobrze. Choć punktów nie zdobył, w niecałe 14 minut gry zanotował 5 asyst i 2 przechwyty.
Choć Noteć wygrała pod wodzą nowego trenera dwa mecze, może on obawiać się o rotację w kolejnych starciach. - To będzie dla nas problem, oczywiście. A szczególnie, jak będziemy musieli zagrać dwa mecze w tygodniu.
Kolejnym rywalem inowrocławian będzie Legia Warszawa, o klasie której nikogo nie trzeba przekonywać. Podopieczni Piotra Bakuna wygrali dziewięć ostatnich pojedynków i liczą zapewne na wydłużenie tej serii. Noteć czeka zatem bardzo trudne zadanie.
ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem