W Zgorzelcu wszystko przebiegło zgodnie z planem gospodarzy. Podopieczni Mathiasa Fischera od początku meczu narzucili rywalom swój styl gry, w efekcie czego goście z Podkarpacia byli praktycznie bezradni. Niebagatelne znaczenie mieli w tym meczu rezerwowi PGE Turowa, którzy wnieśli do gry swojej drużyny wiele świeżości. Siarka natomiast na taki atut liczyć nie mogła.
W szeregach gospodarzy ciężar zdobywania punktów rozłożył się na wielu zawodników. PGE Turów nie miał jednego lidera, czym sprawił zdecydowanie większą trudność ekipie Zbigniewa Pyszniaka. Warto podkreślić, że aż sześciu graczy gospodarzy zakończyło to spotkanie z podwójną zdobyczą punktową.
Siarka miała przede wszystkim wielkie problemy w defensywie. Goście z Podkarpacia często musieli uciekać się do przewinień, dlatego zawodnicy PGE Turowa aż 26 razy stawali na linii rzutów osobistych (88,5 procent skuteczności). Gwoździem do trumny przyjezdnych okazały się straty, które ewidentnie ciągnęły zespół w dół.
W zespole ze Zgorzelca najskuteczniejszy okazał się Uros Nikolic, który zdobył 16 punktów, przy znakomitej skuteczności rzutów z gry (6/7). Double-double zanotował z kolei Kirk Archibeque, który zapisał na swoim koncie 12 "oczek" oraz 11 zbiórek. W szeregach rywala na miarę oczekiwań zagrało z kolei dwóch podkoszowych: Tomasz Wojdyła oraz Zane Knowles.
PGE Turów Zgorzelec - Siarka Tarnobrzeg 97:71 (30:22, 21:12, 22:16, 24:21)
PGE Turów: Nikolić 16, Michalak 15, Archibeque 12, Carter 12, Ikovlev 11, Jackson 10, Gospodarek 8, Bochno 7, Kostrzewski 6.
Siarka: Releford 15, Wojdyła 11, Knowles 10, Welsh 10, Jakóbczyk 9, Grzeliński 6, Patoka 6, Karliński 2, Małecki 2.
[multitable table=785 timetable=10721]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Jego śmierć wstrząsnęła Polską. Maja Włoszczowska wspomina byłego trenera