NBA: cztery dogrywki w Atlancie! Hawks wygrali z Knicks

East News
East News

Co to był za mecz! Atlanta Hawks stoczyła zażarty bój z New York Knicks, ale ostatecznie sięgnęła po zwycięstwo. Tyle tylko, że potrzebowała do tego aż 4 dogrywek! Po wygrane sięgnęły też dwie najlepsze ekipy minionego sezonu - Cavaliers i Warriors.

To dopiero było widowisko. Koszykarze spędzili na parkiecie dodatkowe 20 minut, bo długo żadna ze stron nie potrafiła rozstrzygnąć starcia na swoją korzyść. W ogóle to było bardzo przewrotne starcie. Hawks mieli imponujący początek i szybko objęli dość wyraźne prowadzenie, ale w drugiej i trzeciej kwarcie dominowali goście. W pewnym momencie mieli oni nawet 10 punktów zapasu. Tyle tylko, że bardzo szybko go roztrwonili.

Jeszcze w tej samej odsłonie podopieczni Mike'a Budenholzera zniwelowali deficyt i sami objęli prowadzenie. W czwartej partii również oni byli w lepszym położeniu, prowadzili nawet w samej końcówce, ale nie zdołali dowieźć korzystnego rezultatu do końca. Niespełna trzy sekundy przed ostatnią syreną do remisu doprowadził Carmelo Anthony. 32-letni koszykarz był najlepszym strzelcem Knicks, zdobywając w całym meczu aż 45 punktów.

W doliczonym czasie spotkania sytuacja zmieniała się bardzo często, a dwukrotnie do wyrównania doprowadzali przyjezdni. Za trzecim razem ta sztuka (w trzeciej dogrywce to gospodarze musieli się ratować przed przegraną) im się już nie udała, wskutek czego z wygranej mogli się cieszyć Hawks. Zwycięstwo było o tyle istotne, że wyszarpane po naprawdę męczącym boju, a na dodatek utrzymali oni czwarte miejsce w Konferencji Wschodniej. W przypadku przegranej wyprzedziliby ich koszykarze Washington Wizards.

Najskuteczniejszym graczem Jastrzębi był Paul Millsap, który zdobył 37 punktów i zebrał 19 piłek. Oprócz niego jeszcze kilku zawodników zagrało na bardzo dobrym poziomie - m.in. Dennis Schroder, Kent Bazemore czy Dwight Howard.

Interesująco zapowiadała się konfrontacja mistrzów NBA z Thunder, ale w rzeczywistości większych emocji nie było. Grzmot tylko w pierwszej kwarcie grał na dobrym poziomie, w kolejnych odsłonach mecz zdominowali gracze Cavaliers, którzy w najlepszym momencie mieli aż 20 punktów przewagi. W każdym razie wygrana przyszła im nadspodziewanie łatwo.

Russell Westbrook mimo porażki zdołał wykręcić kolejne triple-double. Lider OKC zgromadził 20 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst. Natomiast liderami obrońców tytułu byli Kyrie Irving i LeBron James, którzy zdobyli odpowiednio 29 i 25 punktów. LBJ też był blisko triple-double, bo dołożył jeszcze 10 asyst i 8 zbiórek.

Nieoczekiwanie porażki we własnej hali doznali Spurs. To o tyle zaskakujące, że gracze Gregga Popovicha ulegli... Dallas Mavericks, czyli jednej z najsłabszych drużyn Konferencji Zachodniej. Gości do triumfu poprowadził Seth Curry, autor 24 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst.

Bez innego Curry'ego - Stephena - poradzili sobie za to koszykarze Golden State Warriors. Byli mistrzowie zwyciężyli w Portland z Trail Blazers, ale wygrana nie przyszła łatwo. Gospodarze naciskali bowiem do samego końca. Najlepszymi strzelcami Wojowników byli Kevin Durant i Klay Thompson, którzy zdobyli odpowiednio 33 i 26 punktów. Ponadto pierwszy z wymienionych zgromadził jeszcze 10 zbiórek i 6 asyst.

Atlanta Hawks - New York Knicks 142:139 (30:37, 31:28, 22:16, 21:23, d.1 9:9, d.2 10:10, d.3 7:7, d.4 12:9)
(Millsap 37, Bazemore 24, Schroder 23, Howard 19, Hardaway Jr 19, Dunleavy 12 - Anthony 46, Jennings 18, Lee 17, Holiday 15, Porzingis 15, Kuzminskas 13)

Cleveland Cavaliers - Oklahoma City Thunder 107:91 (21:24, 37:21, 22:20, 27:26)
(Irving 29, James 25, Thompson 19, Shumpert 16 - Westbrook 20, Oladipo 17, Lauvergne 13, Sabonis 12)

Indiana Pacers - Houston Rockets 120:101 (33:20, 24:23, 33:27, 30:31)
(George 33, Turner 18, Teague 17, Robinson III 14, Young 11, Allen 10 - Anderson 27, Harden 15, Gordon 14, Harrell 10, Capela 10)

Toronto Raptors - Orlando Magic 113:114 (36:27, 15:33, 27:22, 35:32)
(Lowry 33, DeRozan 22, Ross 17, Valanciunas 12 - Vucević 25, Augustin 21, Green 16, Watson 15, Ibaka 12, Payton 11)

Chicago Bulls - Philadelphia 76ers 121:108 (37:23, 30:34, 29:30, 25:21)
(Butler 28, Lopez 21, Wade 14, McDermott 14, Mirotić 13, Zipser 13 - Ilyasova 31, Covington 21, Stauskas 15, McConnell 14, Noel 12)

San Antonio Spurs - Dallas Mavericks 101:105 (28:27, 31:22, 22:28, 20:28)
(Leonard 24, Parker 16, Aldridge 16, Lee 14, Ginobili 10 - Curry 24, Barnes 19, Matthews 17, Nowitzki 15)

Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 111:113 (24:33, 26:20, 24:31, 37:29)
(McCollum 28, Lillard 19, Turner 18, Plumlee 15, Harkless 10 - Durant 33, Thompson 27, Paczulia 14, Iguodala 12)

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat

Komentarze (1)
avatar
GeDo
30.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
San Antonio z kolejna przegraną i to z nastepną słabszą druzyną w lidze.Widac kazdy miewa gorsze okresy.GSW bez Stephena tym razem nie zmiazdzyli przeciwnika.