NBA: kapitalny występ Gortata, fantastyczna seria Wizards!

PAP/EPA / ERIK S. LESSER
PAP/EPA / ERIK S. LESSER

Rewelacyjnie spisał się w meczu z Los Angeles Lakers Marcin Gortat. Polak był jednym z najlepszych strzelców drużyny, zanotował double-double, a jego Washington Wizards odnieśli szesnaste zwycięstwo z rzędu we własnym obiekcie (116:108)!

Drużyna Scotta Brooksa miała marny początek sezonu, często przegrywała, ale odbiła się od dna. Stołeczna ekipa wygrała sześć ostatnich spotkań, a na własnym parkiecie jest niepokonana już od blisko dwóch miesięcy, czyli od 16 spotkań! Kolejną ofiarą Czarodziei zostali Lakers.

Gospodarze przeważali przez większość spotkania, a w drugiej kwarcie zaliczyli kapitalną serię, po której wyraźnie odskoczyli graczom z Los Angeles. W szczytowym momencie Wizards mieli nawet 19 punktów przewagi. Wprawdzie później Jeziorowcy zniwelowali straty, doprowadzili nawet na chwilę do wyrównania, lecz w końcówce nie byli w stanie dotrzymać kroku Czarodziejom.

Bardzo dobrze zagrał w tym spotkaniu John Wall. Amerykanin spędził na placu gry aż 40 minut, ale odpłacił się tym, że był zdecydowanie najlepszym strzelcem drużyny (33 punkty) i asystami, których miał 11. Poza tym zebrał 3 piłki, miał też 3 przechwyty oraz blok.

Marcin Gortat wyrównał swoje najlepsze osiągnięcie z obecnych rozgrywek w liczbie zdobytych punktów. 32-letni koszykarz trafił aż 10 z 13 rzutów z gry i zakończył spotkanie z dorobkiem 21 "oczek". Oprócz tego Polak zgromadził 14 zbiórek, 3 asysty i przechwyt.

- Myślałem, że jest to zawodnik, który biega i kończy akcje blisko kosza, ale on naprawdę rozumie grę. Do tego jest lepszym obrońcą niż sądziłem, dzięki czemu daje wiele możliwości Bradleyowi (Bealowi - przyp.red.) i Johnowi (Wallowi - przyp. red.). Tworzy on też okazje w ataku dla Markieffa Morrisa i Otto Portera. Marcin naprawdę mnie zaskoczył. Wiedziałem, że jest dobry, ale nie myślałem, że jest dobry również w tym - powiedział po spotkaniu Brooks.

W tabeli Konferencji Wschodniej ekipa Brooksa jest już na czwartej pozycji z bilansem 29-20. Jeśli Wizards utrzymają formę w najbliższych spotkaniach, to mogą oni dopaść znajdujących się na trzecim miejscu koszykarzy Toronto Raptors (30-20), którzy prezentują się ostatnio przeciętnie.

Po raz drugi na przestrzeni kilku dni o sile byłego mistrza NBA przekonali się Los Angeles Clippers. Tym razem nie zdołali oni zatrzymać Golden State Warriors przed własną publicznością i przegrali 13 punktami.

Podopieczni Steve'a Kerra znowu spisali się koncertowo w ofensywie, zdobywając aż 133 punkty.  Ogromna w tym zasługa tercetu liderów - Stephen Curry, Klay Thompson i Kevin Durant uzbierali razem 76 punktów. Najskuteczniejszy był pierwszy z wymienionych, autor 29 "oczek". Na marne poszedł wysiłek Blake'a Griffina, który rzucił Warriors 31 punktów, zebrał 8 piłek i miał 2 asysty oraz 3 przechwyty.

Washington Wizards - Los Angeles Lakers 116:108 (31:29, 27:15, 32:35, 26:29)
(Wall 33, Beal 23, Gortat 21, Morris 12, Porter Jr 11 - Clarkson 20, Russell 17, Deng 17, Williams 15, Black 13)

Houston Rockets - Atlanta Hawks 108:113 (32:26, 18:21, 36:26, 22:40)
(Harden 41, Capela 22, Gordon 13, Anderson 11 - Hardaway Jr 33, Howard 24, Millsap 16, Bembry 10)

San Antonio Spurs - Philadelphia 76ers 102:86 (24:21, 24:32, 31:20, 23:13)
(Leonard 19, Dedmon 13, Bertans 12, Green 12, Mills 12, Lee 12 - Ilyasova 25, Sarić 14)

Los Angeles Clippers - Golden State Warriors 120:133 (22:33, 33:32, 32:39, 33:29)
(Griffin 31, Crawford 21, Rivers 18, Redick 17 - Curry 29, Durant 26, Thompson 21, Iguodala 13, McGee 11, Clark 11, McAdoo 10)

ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach

Źródło artykułu: