Miasto Szkła Krosno znów jest wielkie. "Włożyliśmy całe serce w ten mecz"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Jest przełamanie. Miasto Szkła Krosno po dwóch porażkach z niżej notowanymi rywalami, tym razem pokonało czołową drużynę rozgrywek - Anwil Włocławek (78:71). - Mój zespół zagrał świetny mecz - tłumaczy trener Michał Baran.

Niespodzianka w Krośnie. Koszykarze Miasta Szkła nie byli faworytem w starciu z Anwilem Włocławek, który nie dość, że zajmuje 3. miejsce w PLK, to na dodatek przyjechał na Podkarpacie z serią czterech zwycięstw z rzędu.

Końcowy sukces beniaminka nie był oczywisty. Tym bardziej, że ekipa z Krosna rozpoczęła ten mecz bardzo źle (13:27). - Chcę pogratulować mojej drużynie znakomitego spotkania. Oczywiście pierwszą kwartę, jak to w meczu telewizyjnym, rozpoczęliśmy trochę nerwowo. Straciliśmy 27 punktów, a popełniliśmy tylko jeden faul. To pokazuje, że zespół był trochę sparaliżowany presją meczu - przyznaje trener Michał Baran.

Gdy trema opuściła gospodarzy, to byliśmy świadkami już bardzo wyrównanego i ciekawego spotkania. Do gry włączył się Chris Czerapowicz, który nękał rywali rzutami z dystansu. To pomogło beniaminkowi wrócić do gry.

- Później było już lepiej. Wygraliśmy trzy kolejne kwarty. Włożyliśmy dużo serca i walki w to spotkanie, szczególnie w trzeciej odsłonie. Anwil zdobył wówczas tylko sześć punktów. Myślę, że zatrzymać takie indywidualności na sześciu "oczkach" to duża rzecz. Wygraliśmy zbiórki, co nas również bardzo cieszy - mówi sternik z Krosna.

ZOBACZ WIDEO Amp futbol - piłkarscy bohaterowie

Kibice z Krosna znów mogą być dumni ze swoich koszykarzy. Beniaminek przerwał passę dwóch porażek z rzędu i po dwudziestu spotkaniach zajmuje 6. miejsce w PLK.

- Po raz kolejny pokazaliśmy, że w sporcie indywidualności nie zawsze są kluczowe. Ważne jest serce, które w tym meczu włożyliśmy. Oczywiście pojedynek mógł się rozstrzygnąć w dwie strony, ale w decydującym momencie zachowaliśmy chłodną głowę. Uważam, że było to bardzo dobre widowisko. Kibice w Krośnie jak i pozostali przed telewizorami na pewno się nie nudzili - kończy Michał Baran.

Źródło artykułu: