Gatunkowo pojedynek w Dąbrowie pomiędzy MKS-em i PGE Turowem był bardzo ciężki. Oba zespoły z wielkimi ambicjami. Obie z takim samym bilansem. Po zaciętym meczu gospodarze wygrali i zrobili solidny krok w górę w niezwykle wyrównanej tabeli.
- To było bardzo ważne zwycięstwo przeciwko jednej z trzech najlepszych drużyn w Polsce. Taka jest moja opinia, bowiem Turów ma bardzo dużą jakość w swoim składzie - komentuje Drażen Anzulović.
Już początek meczu pokazał, że to nie będzie łatwe starcie dla dąbrowian. Przyjezdni zaczęli od prowadzenia 11:1. - Nie otworzyliśmy tego meczu dobrze, jednak cały czas była w nas wiara, że potrafimy grać dobrze i twardo - dodaje chorwacki szkoleniowiec. - Wydaje mi się, że właśnie to było kluczowe w końcówce meczu. Chyba chcieliśmy tej wygranej bardziej i pokazaliśmy to na parkiecie.
Tuż przed rozpoczęciem spotkania okazało się, że pomóc drużynie nie będzie mógł Jeremiah Wilson. Fizjoterapeuci do końca walczyli o występ amerykańskiego skrzydłowego, jednak ból ostatecznie okazał się silniejszy w tym pojedynku.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców
- To nasz sukces zespołowy. Przede wszystkim dlatego, że zagraliśmy bez dwóch ważnych zawodników w naszej rotacji, czyli Wilsona i Piechowicza - mówi Anzulović. Marcin Piechowicz pomału wraca już do gry po problemach ze stawem skokowym.
Można by zatem przypuszczać, że wygrana nad tak silnym zespołem przy takich problemach powinna cieszyć w stu procentach. Doświadczony szkoleniowiec rzadko kiedy jednak jest w pełni usatysfakcjonowany.
- Nie mogę powiedzieć, że zagraliśmy jakoś specjalnie dobrze. Uważam, że możemy grać dużo, dużo lepiej. Wielu zawodników może dać jeszcze więcej - komentuje. - W takich meczach jak ten wychodzi i decyduje charakter, jaki pokazaliśmy dzisiaj.