Przed starciem meritumkredyt Pogoni Prudnik z Enea Astorią Bydgoszcz, rozegranego w ramach 23. kolejki I ligi koszykarzy, chyba niewielu przypuszczało, że goście - ostatnia drużyna w tabeli - mogą wyjechać z trudnego prudnickiego terenu z tarczą. Ale tak się właśnie stało. Przyjezdni, poza kilkoma zrywami, przez 30 minut grali niemrawo, ale ostatnią kwartę wraz z dogrywką wygrali 33:20, efektem czego triumfowali także w całym spotkaniu.
- Należy powiedzieć, że to był mecz z gatunku tych, które trzeba było wygrać. Nie podołaliśmy temu zadaniu - powiedział tuż po spotkaniu trener meritumkredyt Pogoni, Tomasz Michalak. - Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Drużyna z Bydgoszczy nam nie leży. Przegrywamy mecze u nich, ale graliśmy u siebie i robiliśmy wszystko, aby tę naszą niemoc w ataku przełamać. Nie udało się to. W obronie, można powiedzieć, w miarę zagraliśmy, ale na swojej hali nie funkcjonował nam atak i dlatego przegraliśmy. To boli - dodał.
Ostatecznie do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był dodatkowy czas gry. W nim pierwsi punkty zdobyli gospodarze, a konkretnie punkt, kiedy jeden z dwóch rzutów wolnych trafił Patryk Nowerski. Później dominowali już jednak goście, którzy za sprawą dobrze dysponowanych Doriana Szyttenholma i Mateusza Bierwagena, rozstrzygnęli losy całego pojedynku na swoją korzyść.
- Nie można powiedzieć, że zjadły nas nerwy, bo mamy doświadczonych zawodników. Zabrakło nam nieco sił w tej dogrywce, a Astoria przeciągnęła to na swoją stronę. Może za bardzo w szatni uwierzyliśmy, że ten mecz przejdziemy łatwo, wygramy i dlatego tak się stało - stwierdził Michalak.
ZOBACZ WIDEO Mama Roberta Lewandowskiego: Liczę na finał mistrzostw świata z udziałem Polski i Roberta
Przed Pogonią teraz bardzo trudne wyzwanie. W 24. kolejce czeka ją spotkanie z Legią w Warszawie. Legią, która podobnie jak prudniczanie, przegrała w ostatniej kolejce, ale jednak w meczu na szczycie w Łańcucie, tocząc z Sokołem dość wyrównany bój - ostatecznie przegrany 73:80, ale na pewno bez wstydu. W dodatku warszawianie będą podwójnie zmotywowani, bo w pierwszej rundzie przegrali w Prudniku 64:72.
- Legia do tamtego tygodnia była liderem i jest to bardzo silny zespół, który ma aspiracje do awansu. Jedziemy do Warszawy na pewno nie w roli faworyta, ale będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony i sprawić może jakąś niespodziankę - zakończył trener Pogoni.