To był mecz dość dziwny. Choć nie było to na pewno najlepsze spotkanie meritumkredyt Pogoni Prudnik, przez 30 minut wyglądało dość typowo dla tego zespołu, czyli kiepsko na początku i wraz z upływem czasu, jako odzyskiwanie kontroli nad boiskowymi wydarzeniami. Do trzeciej kwarty wszystko układało się po myśli gospodarzy, którzy przed ostatnią częścią gry prowadzili 7-oma punktami.
Wtedy jednak goście wzmocnili obronę i zabrali się do odrabiania strat. Swego dopięli dość szybko, bo na niecałe siedem minut przed końcem czwartej kwarty, kiedy to po celnym rzucie Pawła Kreffta, wyszli na prowadzenie 63:62 i o czas zmuszony był poprosić trener gospodarzy, Tomasz Michalak. Po powrocie na parkiet Pogoń bardzo szybko się otrząsnęła i to z kolei ona w oka mgnieniu odzyskała kontrolę.
Na nieco ponad pięć minut przed upływem podstawowego czasu gry do kosza Enea Astorii trafił Paweł Bogdanowicz, co z kolei do wzięcia przerwy na żądanie zmusiło Jerzego Chudeusza, trenera przyjezdnych, gdyż punkty skrzydłowego Pogoni dawały jego ekipie sześć punktów zapasu - 69:63. Była wtedy połowa czwartej kwarty i wydawało się, że prudniczanie już nie pozwolą Enea Astorii na kolejny zryw i spokojnie dowiozą do końca korzystny rezultat - tak przynajmniej najczęściej kończyły się mecze w ich hali. Ale nie tym razem.
Do końca czwartej kwarty gospodarze nie trafili już nic, podczas gdy bydgoszczanie - głównie za sprawą świetnie spisującego się Doriana Szyttenholma - zdobyli 6 punktów i doprowadzili do dogrywki. W niej w dalszym ciągu podkoszowy Enea Astorii był trudny do upilnowania dla obrońców Pogoni, a w dodatku otrzymał niezbędne wsparcie od przeciętnie grającego wcześniej Mateusza Bierwagena. Kapitan bydgoszczan w samej dogrywce zdobył 9 punktów, m.in. wymuszając przewinienia rywali, które z zimną krwią zamieniał na celne rzuty z linii osobistych.
Ale to zrobił! Ronaldo efektownie poradził sobie z rywalem [ZDJĘCIA ELEVEN]
Przyczyną porażki prudniczan była fatalna wręcz skuteczność w rzutach z gry. Zaledwie 35% na swojej hali to wynik bardzo słaby. Należy podkreślić, że w wielu sytuacjach był to skutek niezłej obrony rywali, ale w wielu akcjach gospodarze po prostu pudłowali rzuty, które normalnie - we wcześniejszych grach u siebie - znajdowały drogę do kosza. W tym meczu było jednak zupełnie inaczej.
Była to trzecia porażka meritumkredyt Pogoni w sezonie na swoim parkiecie. Porażka o tyle bolesna, że nie pozwoliła oddalić się w tabeli o punkt od GKS-u Tychy i Jamalex Polonii, choć była na to duża szansa. Z kolei dla Enea Astorii ta wygrana oznacza tyle, że nie jest już ona ostatnia w tabeli. I na pewno zwycięstwo na trudnym terenie w Prudniku poprawi morale w bydgoskim zespole, który pokazał, że jak chce, to potrafi.
meritumkredyt Pogoń Prudnik - Enea Astoria Bydgoszcz 80:86 (15:11, 27:23, 18:19, 9:16, d. 11:17)
meritumkredyt Pogoń: Mroczek-Truskowski 20 (5x3), Prostak 14, Nowerski 12 (14 zb.), Nowakowski 11, Mordzak 8, Bogdanowicz 6, Morawiec 5, Bartkowiak 4, Krawiec 0, Kujon 0.
Enea Astoria: Szyttenholm 20 (10 zb.), Gospodarek 18, Bierwagen 14, Fatz 14 (12 zb.), Krefft 6, Paul 6, Czyżnielewski 3, Mikołaj Motel 3, Dąbek 2, Laydych 0.
Brawo ASTA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!