Trefl Sopot nie przestaje zaskakiwać. Zespół prowadzony przez trenera Zorana Marticia ostatnio rozgromił lidera PLK, Polski Cukier Toruń (94:62), a teraz po raz drugi w bieżącym sezonie rozprawił się z byłymi mistrzami Polski ze Zgorzelca.
Sopocianie nie byli faworytami tego pojedynku. Słaba postawa w trakcie finałowego turnieju Pucharu Polski i porażka w ćwierćfinale z Miastem Szkła Krosno (72:78) spowodowała, że większość ekspertów i kibiców stawiała na PGE Turów, który w Warszawie pokonał King Szczecin (60:58) i dzielne walczył ze Stelmetem BC Zielona Góra (64:69)
- Wiedzieliśmy, że PGE Turów będzie zmęczony po dwóch spotkaniach w Pucharze Polski. Zawsze ciężko się gra w Zgorzelcu i tak też było w tym meczu. Walczyliśmy przez cztery kwarty. Muszę pogratulować mojej drużynie. To był piękny mecz i bardzo ważne zwycięstwo - mówił tuż po końcowej syrenie starcia w przygranicznym mieście trener Zoran Martić.
Zwycięstwo w Zgorzelcu jest dla Trefla tym bardziej cenne, gdyż na wyjeździe sopocianie nie zwykli wygrywać. Ostatnio wracali na tarczy z Radomia, Zielonej Góry, Słupska, a nawet Lublina.
ZOBACZ WIDEO Serie A: AC Milan wygra i uciekł sąsiadowi [ZDJĘCIA ELEVEN]
Tymczasem to Trefl przez większość czasu utrzymywał się na minimalnym prowadzeniu w pojedynku z PGE Turowem. W całym meczu goście oddali aż 11 celnych rzutów z dystansu. Trener Martić mógł być zadowolony nie tylko ze swoich liderów, którzy zrobili to co do nich należało. Obok Anthony'ego Irelanda (20 punktów), Nikoli Markovicia (16 punktów,10 zbiórek) oraz Filipa Dylewicza (14 punktów, 5 zbiórek) wyróżniającą się postacią był także Michał Kolenda. 19-latek zdobył 11 punktów, z czego 9 w samej drugiej kwarcie.
- To dla nas bardzo istotna wygrana. Jak wiemy PGE Turów należy do elity w tej lidze. Dobrze graliśmy. Z obu stron była ostra walka - dodawał skromny Kolenda.
Dzięki zwycięstwu sopocianie wciąż zachowują realne szanse na awans do rundy play-off. Z bilansem 11-10 zajmują 12. miejsce w tabeli.