Wiadomo było, że do Kłodzka GKS Tychy nie pojedzie jako stuprocentowy faworyt. Początek sezonu był dla Zetkamy bardzo trudny, ale w nowym roku była u siebie niepokonana, notując serię czterech domowych wygranych. Drużyna z Tychów przyjechała jednak z jednym celem - zdobyciem dwóch punktów do ligowej tabeli.
- Gratuluję mojemu zespołowi, bo na tak trudnym terenie, na którym gospodarze wygrali u siebie ostatnio cztery mecze z rzędu, potrafiliśmy się postawić i dowieźć to cenne zwycięstwo do końca - powiedział po spotkaniu Tomasz Jagiełka, opiekun tyskiej ekip. - Za tydzień nikt nie będzie pamiętał, w jakim stylu, liczy się wygrana. Cieszę się, że opanowaliśmy deskę i przy tylu popełnionych stratach, potrafiliśmy po prostu wygrać - dodał.
Styl, w jakim wygrali jego zawodnicy nie był jednak wcale aż tak zły, jak mogłyby na to wskazywać słowa trenera. Tym niemniej mieli oni duży problem zwłaszcza ze skutecznością w rzutach za dwa punkty. Bardzo dobrze dysponowani byli natomiast w próbach dystansowych, dzięki czemu zaćmili nieco obraz kiepskiego procentu w tej pierwszej statystyce.
Jednym z głównych ojców sukcesu okazał się Karol Szpyrka, który w decydujących fragmentach brał sprawy w swoje ręce. - Cieszę się, że wygraliśmy, bo w zeszłym roku doznaliśmy tutaj porażki. Jak widać, Zetkama, po zmianie trenera, jest już innym zespołem, bardzo agresywnym, mającym duży polot w ataku, fajnie się to ogląda. A co do nas, to najważniejsze jest zwycięstwo. Idziemy ku dobremu - tak myślę. Play-offy coraz bliżej i bardzo bym chciał, żebyśmy pokazali w nich mocne uderzenie - stwierdził Szpyrka.
A czasu na odpoczynek jest niewiele, bo już pierwszego dnia marca do Tychów zawita AGH Kraków. GKS ma z tym zespołem pewne rachunki do wyrównania, gdyż w grodzie Kraka w pierwszej rundzie dość niespodziewanie przegrał 66:76, będąc wówczas drużyną wyraźnie słabszą.
ZOBACZ WIDEO Zmiana opon na letnie. Kierowco, nie daj się oszukać pogodzie