Defensywa zawiodła Asseco Gdynia? "Nie da się wszystkiego obronić"

WP SportoweFakty / Przemysław Frasunkiewicz
WP SportoweFakty / Przemysław Frasunkiewicz

W 21. kolejce Polskiej Ligi Koszykówki Asseco Gdynia przegrało na wyjeździe z Kingiem Szczecin 83:94. Goście stracili zbyt dużo punktów, żeby powalczyć o zwycięstwo.

W piątkowym spotkaniu przyjezdni niewiele mogli sobie zarzucić w ofensywie. Byli oni groźni dla przeciwnika szczególnie za linią 6,75 metra, gdzie trafili 12/23 prób. Wykorzystali również 21/24 rzutów wolnych. Popełnili od Kinga Szczecin mniej strat. To wszystko okazało się za mało. Skuteczność gospodarzy była jeszcze wyższa. Podobnie, jak w wygranym meczu ze Stelmetem BC Zielona Góra trafiali niemal wszystko za dwa punkty. W pierwszej połowie wykorzystali 13 z 17 szans a na koniec meczu ich licznik zatrzymał się na 75 proc. Oczywiście dołożyli również 10 "trójek". To na początku im nie wychodziło, więc postanowili przenieść grę trochę bliżej kosza.

- Chciałem pogratulować przede wszystkim Markowi Łukomskiemu, bo znowu stworzył zespół, który jest bardzo ofensywny i fajny do oglądania - komplementował szkoleniowca rywali trener Asseco Gdynia. - Właśnie z tą ofensywą mieliśmy trochę problemów, aczkolwiek nie da się wszystkiego obronić. Mogliśmy nawiązać trochę bliższą walkę w tym meczu, ale pewne błędy wynikające z koncentracji, trzy minuty bardzo słabe pozwoliły drużynie Wilków odjechać na 10 punktów. W takim meczu dla nas to właściwie porażka. Głowa i jeszcze raz głowa - tłumaczył Przemysław Frasunkiewicz.

Asseco Gdynia miało słabszy moment w drugiej kwarcie, po którym do przerwy przegrywało 42:51. Goście po zmianie stron zabrali się do odrabiania strat. Po sześciu minutach trzeciej odsłony byli blisko celu (56:57). Kilka błędów i niepotrzebnych przewinień sprawiło, że King ponownie odskoczył na 10 punktów. Pomimo próby następny powrót przyjezdnym już się nie udał.

- Jest to drużyna mocno ofensywna. Żeby z nimi wygrać trzeba oprócz dobrej obrony dorzucić coś w ataku. Mieliśmy chwile przestoju. Trzy minuty w trzeciej kwarcie, w których narobiliśmy trochę głupot. Nie dało się już później dojść, żeby wynik oscylował w okolicy remisu i powalczyć jeszcze. Niestety ten mecz przegrywamy. Nie poddajemy się i za dziewięć dni jedziemy do Lublina walczyć o zwycięstwo - podsumował koszykarz Asseco, Filip Put.

ZOBACZ WIDEO Real uratował punkt po golach w końcówce. Zobacz skrót meczu Real Madryt - Las Palmas [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)