Przeciwko ekipie z Denver stołeczni koszykarze mieli ułatwione zadanie. Nuggets przystąpili bowiem do tego pojedynku bez trzech podstawowych zawodników. Nikola Jokić i Danilo Gallinari zmagają się z chorobą, a Kenneth Faried nie gra z powodu kontuzji pleców. Wizards zwycięstwo mieli zatem na wyciągnięcie ręki. I szansy tej nie zmarnowali.
Pokaźną przewagę drużyna Marcina Gortata wypracowała sobie już w pierwszej połowie spotkania, kiedy to prowadziła z rywalem różnicą 17 punktów. Mało tego, w trzeciej odsłonie ta przewaga wzrosła nawet do 24 "oczek" i tego Czarodzieje z rąk już nie wypuścili. Co prawda gospodarze próbowali gonić wynik, ale na próbach się zakończyło.
Główną rolę po stronie drużynie z Waszyngtonu znowu odegrali gracze z pierwszej piątki. Aż 75 ze 123 punktów swojego zespołu zdobyło trio John Wall, Bradley Beal, Otto Porter.
Swój wkład w to zwycięstwo miał też oczywiście Marcin Gortat, który na parkiecie spędził w sumie 32 minuty. W tym czasie zdołał zapisać na swoje konto double-double (11 punktów, 15 zbiórek). Ponadto, do swojego dorobku dopisał jeszcze asystę.
W tym sezonie Wizards legitymują się obecnie bilansem 39-24. W tabeli Konferencji Wschodniej zajmują trzecie miejsce, ustępując pola jedynie koszykarzom Cleveland Cavaliers i Boston Celtics.
W kolejnym pojedynku drużyna Marcina Gortata zmierzy się na wyjeździe z Sacramento Kings.
Denver Nuggets - Washington Wizards 113:123 (28:35, 22:32, 35:30, 28:26)
Nuggets: Harris 26, Chandler 21, Plumlee 19, Murray 17, Barton 8, Hernangomez 7, Arthur 6, Nelson 5, Mudiay 4
Wizards: Wall 30, Beal 23, Porter Jr 22, Morris 11, Gortat 11, Bogdanović 10, Mahinmi 7, Jennings 4, Satoransky 3, Oubre Jr 2.
ZOBACZ WIDEO: Córka byłego czeskiego piłkarza wyrosła na piękną kobietę. Jej zdjęcia robią furorę w sieci
Czy Marcin Gortat dobrze wywiązuje się z roli gracza pierwszopiątkowego? 
