W meczu 27. kolejki pierwszej ligi ACK UTH Rosa Radom pokonała SKK Siedlce 83:61, odnosząc jedenaste zwycięstwo w bieżącym sezonie. Po raz kolejny liderem rezerw wicemistrzów Polski był Filip Zegzuła, który przez blisko 33 minuty spędzone na parkiecie zdobył aż 31 punktów. Trafił 12/16 rzutów z gry, w tym 5/8 z dystansu. Ponadto miał pięć zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty, kończąc zawody z kapitalnym wskaźnikiem eval +37.
Podopieczni Karola Gutkowskiego notują świetną końcówkę rundy zasadniczej. - Mieliśmy mały przestój w Inowrocławiu, nie wyszedł nam mecz, ale w siedmiu ostatnich spotkaniach to była bodajże szósta wygrana - podkreślił lider dziesiątego obecnie zespołu zaplecza ekstraklasy.
Rozgrywający znajduje się w fantastycznej formie, ale coraz częściej może liczyć na wsparcie kolegów. Przeciwko SKK otrzymał takie od Michała Sadło, Mateusza Gosa czy Jakuba Staniosa, którzy zdobyli łącznie 31 "oczek". - Z każdym meczem gramy coraz lepiej, rozwijamy się jako zawodnicy, współpracujemy. Każde zwycięstwo nas buduje. Jeżeli wygrywamy, gramy świetnie, jeżeli przydarzy nam się słabszy mecz, to musimy ciężko pracować, aby wrócić na odpowiednie tory - zaznaczył Zegzuła.
Coraz częściej zawodnicy z zespołu rezerw są włączani do meczowej kadry pierwszej drużyny Rosy. Regularnie dzieje się tak z 22-latkiem, który potwierdził wysoką dyspozycję zaledwie kilkanaście godzin po spotkaniu z siedlczanami, gdy MKS-owi Dąbrowa Górnicza rzucił 15 punktów i pomógł w odniesieniu zwycięstwa 90:85. - To inna półka zawodników. Każdy trening to jest cenne doświadczenie dla nas, uczymy się, wynosimy jak najwięcej z każdych zajęć, a później przenosimy to na boiska pierwszoligowe - przyznał.
Kapitanowi UTH Rosy dużo pewności dodał buzzer-beater z meczu z Kingiem Szczecin, oddany z kilkunastu metrów. - To był rzut życia. Super, że wpadł, cieszę się bardzo. Pierwszy raz w życiu trafiłem sprzed połowy, oby jak najwięcej takich rzutów. W sobotę Mateusz Gos trafił podobnie, tyle że z bliższej odległości - przypomniał Zegzuła.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"