Rozgrywki NCAA cieszą się ogromnym zainteresowaniem w Stanach Zjednoczonych. Kibice bardzo chętnie przychodzą do hal, by obejrzeć przyszłe gwiazdy NBA.
"Marcowe Szaleństwo" wchodzi właśnie w najważniejszą fazę. W finałowym turnieju, który odbędzie się w najbliższy weekend, Gonzaga Bulldogs z Przemysławem Karnowskim zmierzy się z zespołem South Carolina Gamecocks. Drugą parę utworzą North Carolina i Oregon Ducks.
Areną zmagań Final Four będzie stadion w Phoenix, który może pomieścić ponad 60 tysięcy kibiców. Ostatnie informacje mówią, że na trybunach ma zjawić się komplet publiczności.
- Zainteresowanie finałowym turniejem jest ogromne - mówi reprezentant Polski, który miał już w karierze okazję grać na takich stadionach. W 2015 roku najpierw mierzył się z Duke w Teksasie, a kilka miesięcy później w Lille podczas EuroBasketu Polska grała z Hiszpanią.
ZOBACZ WIDEO: Oktawia Nowacka nie mogłam uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę
- To nie będzie dla mnie nowość - śmieje się Karnowski, który jest rekordzistą NCAA pod względem liczby wygranych meczów (135). W tej klasyfikacji wyprzedził Shane'a Battiera.
- Na pewno jest to spore osiągniecie, ale nie jest to tylko moja zasługa - przez pięć lat miałem bardzo dobrych kolegów z drużyny, którzy ułatwili mi moją pracę na boisku i na pewno im także należą się gratulacje - mówił niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty.
Przypomnijmy, że Finałowy turniej będzie transmitowany na sportowych antenach Polsatu. Pierwsze spotkanie: Gonzaga vs. South Carolina odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę (00:00 polskiego czasu).