Sezon życia Przemysława Karnowskiego. Polak walczy o tytuł i realizację marzeń

Getty Images / William Mancebo
Getty Images / William Mancebo

Przemysław Karnowski został rekordzistą NCAA pod względem wygranych meczów. Przed nim "March Madness", turniej, który może zadecydować o jego karierze. - Liczę, że dostanę zaproszenia na przeddraftowe treningi z drużynami NBA - mówi Polak.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

WP SportoweFakty: Chyba śmiało można powiedzieć, że po ciężkiej kontuzji kręgosłupa nie ma już śladu. Gra pan sezon życia. Pięknie się to wszystko dla pana układa.[/b]

Przemysław Karnowski: Na plecy i kręgosłup nie mogę narzekać. Po operacji nie ma już śladu. Wszyscy doktorzy, rehabilitanci i trenerzy, którzy ze mną pracowali, pomogli mi na nowo stanąć na nogi. Teraz mogę przyznać, że po samej operacji sam nie wiedziałem, co dalej będzie ze mną i graniem w koszykówkę na wysokim poziomie. Cieszę się, że wszystko ułożyło się pozytywnie.

Wydaje się, że pozostanie w Gonzadze na kolejny sezon był "strzałem w dziesiątkę". Jest pan podstawową opcją w ataku.

- To prawda, ale ja decyzję o pozostaniu w Gonzadze podjąłem świadomie. Trenerzy bardzo chcieli, abym został i kontynuował swoją grę. W drużynie zrobiło się miejsce, ponieważ dwóch zawodników zgłosiło się do NBA. Myślę, że wykorzystałem swoją szansę.

[b]

Właśnie został pan rekordzistą NCAA pod względem wygranych meczów. 132 zwycięstwa - imponujący wynik. [/b]

- Na pewno jest to spore osiągniecie, ale nie jest to tylko moja zasługa - przez pięć lat miałem bardzo dobrych kolegów z drużyny, którzy ułatwili mi moją pracę na boisku i na pewno im także należą się gratulacje. Wierzę, że w March Madness poprawię bilans.

To nie wszystko. Jest pan także nominowany do nagrody im. Kareema Abdula-Jabbara. Spore wyróżnienie.

- Cieszę się, że osoby związane z uniwersytecką koszykówką dostrzegły moje występy, ale warto pamiętać, że w samym March Madness nie chodzi o indywidualne popisy, ale o to żeby wygrać jak największą liczbę meczów.

Jak pan podchodzi do tych rozgrywek? Czy fakt, że jesteście rozstawieni z numerem 1 sprawia, że jest dodatkowa presja?

- Nie wydaje mi się, żeby ciążyła na nas dodatkowa presja, bo ona również była w trakcie regularnego sezonu. Przez jakiś czas byliśmy rozstawieni z numerem jeden i wiemy z czym się to wiąże. Do każdego meczu w March Madness trzeba podchodzić z taką samą koncentracją, nie ma tutaj słabych zespołów i nie można nikogo zlekceważyć. Naszym pierwszym rywalem jest Soth Dakota State i na tym się teraz skupiamy.

[b]

Później czeka pana udział w drafcie.[/b]

- Tak. Jest to mój ostatni sezon w NCAA, więc do draftu będę przystępował automatycznie.

Jak pan ocenia swoje szanse?

- Ciężko mi przewidzieć moje szanse, ponieważ jako zawodnik NCAA nie mogę mieć kontaktu z osobami związanymi z NBA do momentu zakończenia rozgrywek. Na pewno po sezonie będę przygotowywał się w Stanach Zjednoczonych przed draftem mając nadzieję, że dostanę zaproszenie na przeddraftowe treningi z drużynami z NBA.

Jest świadomość, że era klasycznych centrów powoli przemija i będzie trudniej dostać się do NBA?

- Tak, mam tego świadomość, ale pracuję nad rozwinięciem swojego wachlarzu w ofensywie. Wiem jednak czego oczekują ode mnie trenerzy i koledzy z Gonzagi w tym sezonie i nie wszystko mogę przełożyć na mecze.

Nadal utrzymuje pan kontakt z Marcinem Gortatem?

- Tak, mam kontakt z Marcinem. Cały czas jesteśmy przyjaciółmi i mam nadzieję, że o ile czas pozwoli to w tym roku wezmę udział w jego campach w Polsce. Będzie to już 10. edycja.

Rozmawiał Karol Wasiek

ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze

Źródło artykułu: