[tag=1729]
Anwil Włocławek[/tag] po serii sześciu zwycięstw z niżej notowanymi rywalami tym razem pokazał siłę na trudnym terenie w Zgorzelcu. Włocławianie jako trzeci zespół zdobyli w tym sezonie PGE Turów Arenę - wcześniej wygrali tam tylko Stelmet BC Zielona Góra oraz Trefl Sopot i to tylko różnicą dwóch punktów.
- To było bardzo trudne spotkanie szczególnie dla nas, bo przystąpiliśmy do niego bez Michała Chylińskiego. Myślę, że obie drużyny postawiły bardzo fajne warunki na boisku i mecz mógł się podobać kibicom - mówił po końcowym gwizdku Igor Milicić, trener Anwilu.
Brak Chylińskiego, który nabawił się kontuzji barku, nie był nad wyraz widoczny. Drużyna z Kujaw od samego początku konsekwentnie wykorzystywała przewagę swoich wysokich, Pawła Leończyka i Josipa Sobina, a rolę strzelca przejął Nemanja Jaramaz. Choć PGE Turów zaliczył w trzeciej kwarcie imponujący zryw, to ani raz w tym spotkaniu nie wyszedł na prowadzenie.
- Podjęliśmy trochę nie do końca trafne decyzje podczas przygotowywania się do tego meczu i PGE Turów bardzo mocno skorzystał z tego w pierwszej połowie. Natomiast w drugiej połowie, szczególnie w czwartej kwarcie, dostosowaliśmy się do tego, co gra Turów. Zagraliśmy przede wszystkim na większej intensywności i teraz możemy cieszyć się z tego cennego dla nas zwycięstwa - przyznawał szkoleniowiec Anwilu Włocławek.
ZOBACZ WIDEO James Rodriguez przesądził o zwycięstwie. Zobacz skrót meczu Kolumbia - Boliwia [ZDJĘCIA ELEVEN]
Pojedynek obu zespołów był przedsmakiem rundy play-off. Nie brakowało emocji, mocnych przewinień, indywidualnych wymian strzeleckich oraz gorącej atmosfery na trybunach.
- Wielkie gratulacje dla naszych kibiców, którzy przejechali pół Polski, żeby nas tutaj wspierać i razem z publicznością ze Zgorzelca stworzyli naprawdę wspaniałe widowisko. Oby w naszej lidze było więcej takich meczów - skwitował Igor Milicić.