Golden State Warriors nie pozostawili żadnych złudzeń, prowadzili od początku do końca i pewnie triumfowali na własnym parkiecie 139:115. Świetnie dysponowany był Stephen Curry, który okazał się katem Washington Wizards. Dwukrotny MVP zdobył 42 punkty i miał osiem asyst, trafiając przy tym 9 na 14 oddanych rzutów zza łuku. Goście ze stolicy nie wiedzieli, jak go zatrzymać.
Podopieczni Steve'a Kerra odnieśli 11. z rzędu, a 63. zwycięstwo w całym sezonie. Jedyny raz szansę na zmianę losów meczu Czarodzieje mieli w drugiej kwarcie, kiedy udało się im doprowadzić do wyniku 53:55, ale wówczas drużyna z Oakland błyskawicznie zanotowała serię 10-0. Do przerwy było 70:60, a to co najlepsze, Warriors mieli dopiero zaprezentować.
Trzecia odsłona była popisem w ich wykonaniu. Potrzebowali zaledwie pięciu minut, aby prowadzić 85:68, a następnie nawet 100:78. - To był wielki zryw. Zawsze chcemy zakończyć sezon na bardzo wysokim poziomie i nabrać trochę rozpędu przed play offami. Jesteśmy na tej drodze - komentował Klay Thompson, zdobywca 23 punktów. Warriors z bilansem 63-14 są liderami Konferencji Zachodniej i tylko katastrofa mogłaby odebrać im tę lokatę. Draymond Green dodał 11 oczek, 12 zbiórek i 13 asyst - to jego piąte triple-double.
Wizards w pierwszym bezpośrednim meczu pokonali tę drużynę 112:108, tym razem nie było na to szans. Bradley Beal i Bojan Bogdanović uzbierali po 20 punktów, a 15 oczek, pięć zbiórek oraz 11 asyst miał John Wall. Skrzydłowy Markieff Morris, który teoretycznie miał nie wystąpić przez problemy z kostką, wspomógł stołecznych, lecz na niewiele się to zdało. Czarodzieje (46-31) przegrali trzecie spotkanie z rzędu i będzie trudno im przeskoczyć trzecich w Konferencji Wschodniej Toronto Raptors (47-30).
To nie był udany wieczór także dla Marcina Gortata. Polak spędził na parkiecie tylko 16 minut, a w tym czasie trafił 3 na 5 oddanych rzutów oraz 1 na 2 osobiste. Zdobył siedem punktów i zebrał trzy piłki, ale słabo spisywał się w defensywie. Gortat padł też ofiarą Curry'ego, który w jednej akcji efektownie zwiódł naszego środkowego i trafił za trzy.
Golden State Warriors - Washington Wizards 139:115 (35:30, 32:27, 39:31, 33:27)
(Curry 42, Thompson 23, Livingston 17 - Beal 20, Bogdanovic 20, Wall 15, Morris 13, Porter 13)