Adrian Barszczyk po 3 miesiącach wrócił na parkiet

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Ostatni mecz w I lidze Adrian Barszczyk rozegrał w grudniu w Poznaniu. Z powodu kontuzji kolana stracił jednak praktycznie całą rundę rewanżową. Wrócił na mecz z... Biofarmem, ale jego obecność - choć cenna - nie dała wygranej Enea Astorii (78:87).

Enea Astoria Bydgoszcz zakończyła sezon zasadniczy w rozgrywkach I ligi na ostatnim miejscu. Zdecydowanie nie tak wyobrażali to sobie działacze, kibice i zapewne także sami zawodnicy. Choć zespół przed sezonem utracił swój trzon, wydawało się, że jest w stanie powalczyć jednak minimum o bezpieczne utrzymanie, ale tak się nie stało.

Cały sezon dla drużyny z grodu nad Brdą nazwać można jednym słowem - porażka. Ale pomimo tego, nie wszystko jest jeszcze stracone. Przed bydgoszczanami są do rozegrania pojedynki w fazie play-out, tym niemniej nie trafili oni najlepiej. Zmierzą się w nich z ACK UTH Rosą Radom z rewelacyjnym Filipem Zegzułą w składzie. Zatrzymanie tego gracza może być kluczowe. I tu zapewne bardzo potrzebny będzie Adrian Barszczyk, który po kilku miesiącach powrócił do gry w spotkaniu 30. kolejki I ligi.

- Jestem pozytywnie zaskoczony, bo przez trzy miesiące nie mogłem praktycznie nic robić. Ewentualnie lekką siłownie na górę, bo nogi musiałem odpuścić całkowicie. Dopiero od jakiegoś miesiąca zacząłem lekko truchtać, tak więc jestem zadowolony z kondycji, bo myślałem, że będzie gorzej - stwierdził 25-latek. - Mecz z Poznaniem to dla mnie pierwsze koty za płoty. Mam nadzieję, że w play-outach będę mógł dać więcej zespołowi niż w tym starciu - dodał.

Jeśli jednak popatrzeć w statystyki, gołym okiem widać, że Barszczyk swoje dał już w pierwszym dla siebie spotkaniu w tym roku kalendarzowym. Z nim na parkiecie Enea Astoria była lepsza od Biofarmu o 9 "oczek", a przebywał on na placu gry prawie 18 minut. Jak zwykle pokazał dobrą obronę i spokój w grze. Zdobycz punktową miał skromną (2), ale dorzucił do tego 4 asysty i 3 zbiórki.

ZOBACZ WIDEO Monaco rozbite przez PSG w Pucharze Ligi Francuskiej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Co jego zdaniem zadecydowało o porażce z Biofarmem? - Mieliśmy przestój w trzeciej kwarcie. Przeciwnicy nam wtedy odskoczyli, a to był później klucz. Naszym problemem jest to, że jak przegrywamy i chcemy to nadrobić, gramy sami - dużo indywidualnych akcji, w przeciwieństwie do rywali, którzy grali bardzo konsekwentnie długie, zespołowe akcje - zaznaczył obwodowy Enea Astorii.

- Mnie cieszy to, że mimo porażki, widać było, że przegraliśmy w lepszym stylu, jeśli w ogóle można tak to nazwać. Walczyliśmy do końca, a obrona wyglądała lepiej moim zdaniem. Tylko teraz wygrać play-outy - dodał na zakończenie.

Komentarze (1)
avatar
kemp
4.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Barszczu musi zatrzymac Zegzule i tego mu i wszystkim kibicom Asty zycze