Wojciech Kamiński: Obejrzeliśmy kilka zagrań z wysokiej półki

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

Po meczu Rosy Radom z AZS-em Koszalin (85:68) Wojciech Kamiński skomentował widowiskową grę w wykonaniu swojej drużyny oraz odniósł się do występu Ryana Harrowa, który coraz lepiej i swobodniej czuje się na parkiecie.

W spotkaniu 25. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki Rosa Radom pokonała przed własną publicznością AZS Koszalin 85:68. Rozpoczynając wypowiedź na konferencji prasowej, Wojciech Kamiński nawiązał do aury za oknami. - Przede wszystkim dziękuję wszystkim kibicom, którzy wybrali mecz Rosy, a nie grillowanie w tak piękną pogodę. Dziękuję serdecznie za doping, za to, że są z nami i mam nadzieję, że odwdzięczyliśmy się dobrą grą, szczególnie w drugiej, trzeciej i czwartej kwarcie - podkreślił.

Premierowa odsłona nie ułożyła się po myśli gospodarzy, gdyż przegrali ją 16:17.- Słowa uznania dla drużyny gości, która na początku trochę nas zaskoczyła i nie pozwoliła grać tego, co chcieliśmy. Wydaje mi się, że trener Sadowski dobrze do tego meczu się przygotował - zaznaczył trener wicemistrzów kraju.

Dwie kolejne części należały już do jego podopiecznych. Zbudowali wysoką przewagę i utrzymali ją do ostatniej syreny. - Natomiast w momencie, kiedy wzmocniliśmy obronę, wyprowadziliśmy kilka kontr, widzieliśmy kilka naprawdę fajnych zagrań, z wysokiej półki, a to, co działo się w trzeciej kwarcie, mogło zadowolić najbardziej wykwintnego smakosza koszykówki - zwrócił uwagę Kamiński.

Zawodnicy radomskiej ekipy popisali się wieloma bardzo efektownymi zagraniami. Z dużą łatwością mijał rywali niedawno pozyskany Ryan Harrow. Widać, że coraz lepiej i swobodniej czuje się na parkiecie.

- Ryan ma duże możliwości, co pokazał, natomiast przy przewadze dwudziestu punktów oczekujemy tego, że będzie koncentracja do końca. Pamiętam taki mecz, jak Vincent Jones, z przydomkiem "Samolot", przyjechał do nas, do Polonii Warszawa, którą wtedy prowadziłem, i zagrał znakomicie, miał chyba sześć alley-oopów, ale cały mecz przegrywaliśmy - szkoleniowiec sięgnął pamięcią kilka lat wstecz.

- Generalnie chodzi o to, żeby zadowolić kibiców, co Ryan zrobił, ale też trzeba pamiętać, że naszym celem jest zwycięstwo. Show dla kibiców jak najbardziej, cieszymy się, że Ryan jest sympatycznym człowiekiem, gra zespołowo, ma duże umiejętności. Oczekujemy od niego co najmniej takiej gry, jak w tym meczu, a nawet jeszcze lepszej - zakończył Kamiński.

ZOBACZ WIDEO Szczere słowa Adama Bieleckiego o dramatycznej śmierci kolegów na Broad Peak

Komentarze (0)