Trudno jest wyobrazić sobie kibicom PGE Turowa Zgorzelec by drugi rok z rzędu oglądać rywalizację w rundzie play-off przed ekranami telewizorów. Od 2004 roku zespół z przygranicznego miasta tylko raz nie awansował do ćwierćfinału - było to w minionym sezonie, gdy drużyna prowadzona przez trenera Piotra Ignatowicza zajęła dziewiąte miejsce. Tymczasem w Zgorzelcu przyzwyczajono się, że ich zespół walczy na przełomie maja i czerwca o medale, których w klubowych gablotach jest już siedem - jeden złoty i sześć srebrnych.
Jak na razie wszystko pozostaje tylko w nogach i rękach podopiecznych trenera Mathiasa Fischera. Jeżeli czarno-zieloni pokonają w dwóch ostatnich meczach sezonu zasadniczego Rosę Radom i Polski Cukier Toruń, to powrócą do gry w play-off. Chociażby jedno potknięcie sprawi jednak, że zgorzelczanie będą musieli oglądać się na rywali i liczyć na ich porażki. Na ćwierćfinale bardzo zależy też Polpharmie Starogard Gdański, która ma identyczny bilans jak Turów (17-13). Szansę na awans ma wciąż także Trefl Sopot.
- Wszystkie mecze są teraz ważne. Jak drużyna będzie miała taką koncentrację na wyjeździe i na ostatni mecz w naszej hali, to myślę, że te dwa spotkania wygramy. Musimy zapisać sobie to na twardym dysku, że jeżeli jako zespół gramy tak jak ze Stalą, to możemy wygrać z każdym - mówi Mathias Fischer, trener PGE Turowa.
To właśnie wysokie zwycięstwo nad wyżej notowaną BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski (97:74) w 28. kolejce PLK zdecydowanie podbudowało morale drużyny znad Nysy Łużyckiej. Wcześniej PGE Turów postraszył dobrą koszykówką Anwil Włocławek i Stelmet BC Zielona Góra, ale w obu pojedynkach schodził z parkietu pokonany.
ZOBACZ WIDEO: Łukasz Jurkowski: To będzie piekło i wielkie przeżycie, tworzymy nową historię KSW
- Jakbym wiedział, że utrzymamy taką koncentrację, to nie miałbym tylu siwych włosów. Wydaje mi się, że drużyna jest gotowa, że chce walczyć i pokazała, jaki posiada potencjał. Gdy ta piłka tak dobrze się rusza i przechodzi w jednej akcji przez kilka rąk, to mamy sporo możliwości, a przede wszystkim zawodników, którzy mogą zdobyć dużo punktów - dodaje Fischer.
I trudno się z nim nie zgodzić. W ostatnim meczu swoją ofensywną moc pokazali Tweety Carter, Michał Michalak i Kirk Archibeque. Świetny fragment gry zanotował też Kacper Borowski. A w składzie PGE Turowa są jeszcze przecież chociażby Bartosz Bochno i Denis Ikovlev, którzy również potrafią napędził atak zespołu.
Kolejny ważny test tego sezonu czeka Tury ze Zgorzelca już w sobotę w Radomiu w starciu z Rosą. W pierwszym meczu obu drużyn górą byli zgorzelczanie, którzy pokonali ekipę prowadzoną przez Wojciecha Kamińskiego 82:69.