PGE Turów nadal stoi pod ścianą. "Pierwsze zadanie zostało wykonane"

PAP / Tytus Żmijewski
PAP / Tytus Żmijewski

Pomimo wysokiego zwycięstwa nad BM Slam Stalą w 28. kolejce PLK koszykarze PGE Turowa Zgorzelec nadal nie mogą być pewni awansu do play-off. - Musimy wygrać wszystko do końca, żeby zapewnić sobie awans, więc trzymamy się tego - mówi Michał Michalak.

Wysokie i przekonujące zwycięstwo PGE Turowa nad trzecią w tabeli PLK BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski bardzo wzmocniło morale zespołu z przygranicznego miasta. Podopieczni trenera Mathiasa Fischera pokazali, że nadal drzemie w nich ogromny potencjał i że nikt w Zgorzelcu nie spisał jeszcze bieżącego sezonu na straty.

- Graliśmy dość konsekwentnie, to, co potrafimy, czyli szybką koszykówkę. Wykorzystaliśmy to, że Stal ma wolniejszych wysokich. My mamy niższy skład, nasze czwórki są praktycznie trójkami i to oni robili przewagę. Staraliśmy się mijać i rozrzucać rywali. Przez cały mecz nasza gra była płynna, nie mieliśmy żadnego przestoju, co nam się często zdarzało i dzięki temu wypracowaliśmy taką przewagę - cieszył się po tym pojedynku Michał Michalak.

Byli mistrzowie Polski nie trafiali zbyt często z dystansu (6/14), ale znaleźli inny sposób na pokonanie wyżej notowane rywala. Zgorzelczanie przede wszystkim wygrali rywalizację o zbiórki (41:33) i trafili 35 z 43 przyznanych rzutów wolnych. Aż 12 ze swoich 19 punktów zdobył w ten sposób sam Michalak.

- Myślę, że ten mecz był taki dość brudny ze względu na to, że Stal od początku postawiła dość mocne warunki w obronie. Gra była twarda, co skutkowało wieloma faulami przez co też oddawaliśmy dużo rzutów wolnych. Tych trójek nie było zbyt sporo, skuteczność była słaba, może nie było też rytmu, ale z naszej perspektywy to był dobry przebieg meczu - kontynuował rzucający PGE Turowa.

ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani

Czarno-zieloni popisali się też dobrą defensywą, bo choć liderzy BM Slam Stali, Shawn King i Aaron Johnson rozegrali solidne zawody, to pozostali gracze przyjezdnych zostali przez gospodarzy zatrzymani. 

- Takie było założenie. Wiedzieliśmy, że Johnson oraz King i tak zagrają swoje, bo są statystycznymi liderami w różnych kategoriach i robią grę drużyny. My chcieliśmy ograniczyć poczynania innych zawodników, którzy mogli być takimi x-factorami i to się właściwie udało, bo w kluczowych momentach tak naprawdę nikt nie dołączył się do punktowania - tłumaczył Michalak.

Pomimo tego zwycięstwa koszykarze PGE Turowa nadal stoją jednak pod ścianą. Z bilansem 17-13 zgorzelczanie znajdują się co prawda na ósmym, ostatnim premiowanym awansem do play-off miejscu, ale po piętach depcze im Polpharma Starogard Gdański. Aby być pewnym gry w ćwierćfinale zgorzelczanie muszą w dwóch ostatnich meczach sezonu zasadniczego pokonać Rosę Radom i Polski Cukier Toruń.

- Wiadomo jaka jest nasza sytuacja. Musimy wygrać wszystko do końca, żeby zapewnić sobie awans do play-off, więc trzymamy się tego. Pierwsze zadanie zostało wykonane. Teraz jedziemy do Radomia walczyć o zwycięstwo i o awans do ćwierćfinału - dodawał w bojowym nastroju Michał Michalak.

Źródło artykułu: